Mick Wall „Guns N’ Roses. Ostatni giganci z rockowej dżungli” [Recenzja]


W czerwcu nakładem wydawnictwa In Rock ukazała się biografia zespołu Guns N’ Roses pt. Ostatni giganci z rockowej dżungli autorstwa Micka Walla. Jak wypada wydawnictwo?


Czy świat potrzebuje kolejnej publikacji na temat Guns N’ Roses? Doczekaliśmy się już autobiografii Slasha, Duffa McKagana, Stevena Adlera, czy biografii W. Axla Rose’a autorstwa… Micka Walla. Czy istnieje coś, czego możemy jeszcze nie wiedzieć (poza szczegółami zejścia się części starego składu GN’R)?

Guns N’ Roses. Ostatni giganci z rockowej dżungli to bardziej kontynuacja biografii Axla, niż autonomiczna książka i jeśli czekaliście na wnikliwszą analizę solowych poczynań Slasha, Duffa, Stevena i Izzy’ego (zwłaszcza o solowej twórczości Stradlina treści jest jak na lekarstwo), to niestety muszę was zmartwić. W książce, z resztą, tak jak w Guns N’ Roses dominuje W. Axl Rose. Ponad trzy czwarte publikacji to opis mniej więcej do roku 1996, natomiast kluczowy dla fanów reunion to zaledwie kilkanaście stron. Cóż, jeśli znasz historię Gunsów na wylot, to ta biografia zdecydowanie nie jest dla Ciebie, natomiast jeśli chcesz dogłębne poznać historię GN’R, to Ostatni giganci z rockowej dżungli w wyczerpujący sposób przybliżą Ci losy formacji bez potrzeby sięgania po inne publikacje.





Wall już przy W. Axl Rose (w oryginale książka nosi tytuł W. Axl Rose. An Unauthorised Biography) wykonał kawał dobrej roboty próbując zgłębić skomplikowany umysł Rose’a, dlatego wcale nie dziwię się, że część Ostatnich gigantów… to po prostu rozwinięta i wzbogacona o nowe fakty biografia wokalisty. Niebagatelny wpływ na kształt książki miały również autobiografie McKagana, Hudsona i Adlera, które z całą pewnością wniosły garść nieznanych autorowi faktów oraz uzewnętrzniły uczucia muzyków względem odejścia z zespołu, przejęcia przez Rose’a praw do nazwy i logotypu Guns N’ Roses oraz osobistych problemów z używkami.


Mick w swojej książce zamieścił dwa istotne wywiady – zapis rozmowy radiowej ze Slashem i Duffem oraz wywiad z Axlem, który dziennikarz przeprowadził po pamiętnym incydencie, podczas którego doszło do rękoczynów pomiędzy Izzym Stradlinem i Vince’em Neilem z Motley Crue. O ile pierwszy nie trafił na antenę, o tyle drugi zamieszczony na początku lat 90. w magazynie „Kerrang!” wzbudził gniew u Rose’a, a autor został oskarżony o publikowanie kłamstw (pomimo autoryzacji). Przytoczona, szczera rozmowa z Axlem wnosi nieco światła na to, jak wokalista postrzegał pracę w studio i koncertowanie:

„Zauważyłem, że ewidentnie lubi pracę w studiu. Czy bardziej niż granie koncertów? Tak, lubię. Wolę nagrywać niż grać koncerty, chyba że jestem napalony na koncert. Przed koncertem nie chcę go grać, w dziewięciu przypadkach na dziesięć nie mam na to ochoty. Ale jeśli jestem nakręcony, mówię „lecimy!”. Najczęściej jednak jestem na coś wściekły, albo coś się zjebie… Większości koncertów nie lubię.”





Autor skupił się nie tylko na relacjach (albo ich braku) panujących pomiędzy członkami GN”R, ale także postarał się jak najwierniej odtworzyć historię długich tras koncertowych zespołu, który u szczytu swojej popularności zapełniał stadiony mieszczące nawet dwieście pięćdziesiąt tysięcy fanów pokazując, że rock'n'roll to nie przelewki. Podczas jednej z licznych tras w Ameryce Południowej, w Bogocie, miały odbyć się dwa stadionowe koncerty:

 „Kiedy po południu dotarli pod stadion, Goldsteinowi nie było do śmiechu. Promotorzy, przekonani, że odbędzie się tylko jeden koncert, sprzedali trzydzieści tysięcy więcej biletów, niż mogło się pomieścić. Pod stadionem kręcił się tłum dzieciaków z biletami, dla których zabrakło miejsc, policja i straż pożarna nie chciały ich wpuścić. Policjanci na koniach wywijali wielkimi, drewnianymi kijami i bili nimi dzieciaki. Zespół nie miał oczywiście zielonego pojęcia, co się dzieje, zagrał więc koncert.” 


Książka napisana jest prostym, zrozumiałym językiem. Zdarzają się oczywiście drobne błędy stylistyczne, a niektóre zdania aż proszą się o synonimy… I tak! Mamy mnóstwo publikacji dotyczących Guns N’ Roses i jestem przekonana – doczekamy jeszcze niejednej biografii grupy (śmiem twierdzić, że Mick Wall nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w tej kwestii) – ale na razie na rynku wydawniczym nie ma bardziej obszernej i uaktualnionej historii tego zespołu. Jeśli chcesz zgłębić wiedzę o GN’R to z pewnością Guns N’ Roses. Ostatni giganci z rockowej dżungli to niezły wybór.





Komentarze