Paradise Lost „Medusa” [Recenzja]


1 września nakładem wytwórni Nuclear Blast Records ukazał się nowy studyjny krążek brytyjskiej formacji Paradise Lost. Zapraszam do przeczytania recenzji niniejszego wydawnictwa.


Paradise Lost ze swoim nowym wydawnictwem powraca do mrocznych, gotyckich i doommetalowych korzeni prezentując na krążku osiem premierowych, spójnych utworów. Medusę otwiera absolutnie hipnotyczny Fearless Sky. Piosenka rozpoczyna się niespokojnymi, przypominającymi kościelne klawiszami, do których dołączają mroczne i zniewalające gitary oraz niski, wbijający się do głowy wokal Nicka Holmesa. Niesamowity groove tego numeru z całą pewnością uświetni niejeden koncert zespołu (polscy fani będą mogli się o tym przekonać już na początku października, ponieważ Paradise Lost w ramach promocji nowego wydawnictwa zagra koncert 9.10 w krakowskim klubie Kwadrat). Zdecydowanie najlepsza kompozycja z albumu!



Pulsujący perkusyjny rytm rozpoczyna Gods Of Ancient. Ten mroczny, dźwiękowo „brudny” numer ze zdecydowanie niższym, niż w poprzednim, wokalem idealnie sprawdzi się w koncertowych warunkach. Melodyjne gitary doprawiające do smaku swoim groove’em utwór na pewno niejednego fana Paradisów „zmuszą” do machania głową. Kawałek ma tylko jedną wadę – kończy się za szybko. From The Gallows nie odbiega zbytnio od poprzednika i tak samo hipnotyzuje brzmieniem.

The Longest Winter zwiastują dźwięki wron i szumu morza… Numer cechuje się najlżejszym na albumie wokalem, który momentami przeplatają równie miłe dla ucha mroczne „doły”. Jest to jeden z najbardziej charakterystycznych utworów na wydawnictwie. Tytułowa Medusa to kolejny świetny numer na krążku i mój zdecydowanie ulubiony z całego wydawnictwa. Posłuchajcie tylko tych melancholijnych klawiszy… No Passage For The Dead przykuwa uwagę niezwykłym, ni to kakofonicznym, ni to melodyjnym refrenem, który na długo pozostaje w pamięci. Melodyjny Blood And Chaos miał swój sceniczny debiut podczas tegorocznego niemieckiego festiwalu Wacken Open Air (galerię z występu Paradise Lost na W:O:A 2017 znajdziecie TUTAJ). Numer test na żywo zdał celująco. Wydawnictwo zamyka Until The Grave, który czaruje rozbudowaną gitarową solówką.








Paradise Lost nagrali wydawnictwo dla nocnych Marków… Tak, to wydawnictwo zdecydowanie najlepiej smakuje późną i ciemną nocą. Ta hipnotyczna płyta zniewala brzmieniem i spójnością, nie nudząc przy tym słuchacza utrzymanym w podobnym tonie materiałem. Powrót do korzeni – gotyku i doom metalu – powinno usatysfakcjonować starszych fanów zespołu.



Ocena: 9/10

Komentarze