Ian „Lemmy” Kilmister zmarł 28 grudnia,
dwa dni po swoich hucznie obchodzonych 70. urodzinach. Dzisiaj skończyła się
pewna epoka.
Lemmy, który przez 40. lat był frontmanem Motorhead odszedł 28 grudnia 2015 roku w swoim domu w Los Angeles.
Zgon nastąpił około godziny 16. Tę smutną wiadomość przekazali nam pozostali
członkowie zespołu za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej Motorhead.
Nie ma łatwego sposobu na wyrażenie tego…
nasz potężny i szlachetny przyjaciel Lemmy odszedł po krótkiej walce z ekstremalnie
agresywnym rakiem. Dowiedział się o swojej chorobie 26 grudnia, był w domu ze
swoją rodziną i siedział przed ulubioną grą wideo z klubu Rainbow.
Nie jesteśmy w stanie wyrazić swojego
szoku i smutku, brak nam na to słów. Powiemy więcej w przeciągu kilku dni, ale
teraz prosimy… grajcie głośno muzykę Motorhead, Hawkwind i Lemmy’ego. Napijcie
się drinka, albo kilku. Dzielcie się historiami. Świętujcie życie tego
kochanego, wspaniałego człowieka, który sam tak żywo je celebrował.
ON DOKŁADNIE TEGO BY CHCIAŁ.
Ian „Lemmy” Kilmister
1945-1915
Born
to Lose, lived to win.
Ten
dzień zmieni oblicze rock’n’rolla. Ja
na zawsze zapamiętam Cię stojącego na scenie na warszawskim Bemowie w 2011
roku, kiedy razem z Motorhead graliście
na Sonisphere Festival - z głową zadartą do góry, śpiewającego do wysoko
ustawionego mikrofonu.
R.I.P Lemmy i grajcie Motorhead głośno
\m/
Paulina
Łyszko
Komentarze
Prześlij komentarz