"Piekielne dzwięki ... czyli dzwony w heavy metalu - historia utworu "Hells Bells" i albumu "Back in Black" zespołu AC/DC".
W roku 1979 kariera AC/DC stała pod ogromnym
znakiem zapytania. Świat dopiero przygotowywał się na przyjęcie ich kolejnego
albumu pt. "Back in
Black"- do dzisiaj zajmującego drugie miejsce pod względem sprzedaży.
Wyprzedził go tylko Michael Jackson.
Pod koniec lat
siedemdziesiątych kariera muzyczna AC/DC rozwijała się w dobrym kierunku. Podbili
Europę, ich ojczystą Australię i wyruszyli na podbój USA; nie zawsze "
usłany różami". To właśnie w tym okresie zespołu wykrystalizowało się
dzisiaj tak charakterystyczne logo zespołu- ukazało się ono po raz pierwszy na
nieco zmienionej amerykańskiej wersji "Let there be rock". Po walce
na froncie amerykańskim i częściowym podbiciu rynku muzycznego zespół powrócił
do Europy grając kilka koncertów m.in w Helsinkach. Czas był najwyższy, aby nagrać kolejny album.
W roku 1978 AC/DC postanowili przypuścić
zmasowany szturm na świat.
Nagrywając album
"Powerage" ugruntowali swoją pozycję w świecie muzyki
i udowodnili, że w każdym
wieku można grać rock'n'roll !
Ich kariera nabierała tempa, wydali album "Highway to hell" czym
podbili Stany Zjednoczone i wrócili do Europy,, gdy na fanów zespołu spadła
druzgocąca wiadomość. Bon Scott nie żyje! AC/DC traci wokalistę! 19 lutego 1980 roku Bon
zmarł z powodu zatrucia alkoholowego w wieku 34 lat przebywając w
samochodzie na Overhill Road w Londynie.
Niemal wszyscy w tamtym czasie zadawali
sobie pytanie: co dalej z AC/DC? Sami muzycy w tamtym okresie nie byli pewni co
czeka zespół.
Scott został pochowany w marcu na cmentarzu
w mieście Fremantle w Australii. Nikt z
pozostałych członków zespołu nie wiedział, czy grupa wystąpi jeszcze kiedyś na
scenie.
Przerwa
nie trwała jednak długo. Według niektórych źródeł zespół nigdy nie miał
zamiaru zakończyć kariery. Starszy z braci Young, Malcolm jako pierwszy chwycił
za gitarę (nie brał jej do rąk od czasu śmierci Bona), zaczął tworzyć nowe
piosenki; być może była to swoista terapia muzyka. Malcolm zadzwonił do
młodszego brata z pytaniem, czy ten nie zechciałby posłuchać utworów, nad
którymi pracował. Obaj bracia w E-Zee Hire Studios odseparowali się od reszty
świata.
Pozostawało pytanie: kto zastąpi Bona w
zespole? Youngowie na początku mieli oczywiście swoich wymarzonych kandydatów
byli to: Steve Mariott i Noddy Holder z zespołu
Slade. Później brano pod uwagę między innymi Johna Swana. Postanowiono zorganizować casting w studio
Vanilla w Londynie. Zespół wiedział czego oczekuje- nie chcieli kopii Bona
Scotta!
Brian Johnson z Newcastle został
zasugerowany zespołowi przez Mutta Lange- ówczesnego producenta AC/DC. Jonna
idealnie nadawał się na wokalistę zespołu. Brian już wcześniej wiedział o
zespole braci Young. W 1978 roku usłyszał po
raz pierwszy "Let there be rock"; uwielbiał "Whole lotta
Rosie"! Sam Bon Scott zachwalał Johnsona po tym, jak spotkali się gdzieś w
Wielkiej Brytanii. Decyzja została podjęta.
W kwietniu 1980 roku w Nassau na Bahamach
rozpoczęła się sesja nagraniowa do nowego albumu AC/DC. Praca nad płytą trwała
od połowy kwietnia do końca maja; czuwali nad nią producenci poprzedniego
albumu AC/DC "Highway to hell" - John "Mutt" Lange i Tony
Platt.Podział prac w zespole wyglądał następująco: Angus i Malcolm pisali
riffy, natomiast BrianJohnson pisał wszystkie
teksty na nadchodzący album. Podczas sesji nagraniowych zarejestrowano
między innymi tak ważne dla historii zespołu utwory jak "Back in
Black", "Hells Bells", czy "Shoot to thrill".
"Hells Bells" to pełen syboliki i
uroczystego nastroju utwór, w którym nie ma rubasznego humoru
tak charakterystycznego dla tekstów zespołu. Rozbrzmiewający na
początku piosenki dzwon był nie tylko
hołdem dla Bona Scotta, ale także wpisał się w koncertową historię zespołu na
kolejne 30 lat. Ian Jeffery- współpracownik grupy przebywający w Londynie na
prośbę braci Young poszedł do firmy zajmującej się odlewaniem dzwonów, aby
zamówić dla zespołu ten historyczny przedmiot. Jeffery porównał to później do
pójścia do sklepu i kupna telewizora. Zamówiono dla AC/DC jednotonowy
dzwon logo zespołu.
Odlewnia nie dotrzymała terminu wykonania i
zespół zmuszony był do zastosowania innego rozwiązania.Tony Platt nagrywał
dzwon wiszący w pobliskim kościele. Za każdym razem, gdy uderzano w dzwon
mikrofony nagrywały trzepot skrzydeł znajdujących się w dzwonnicy ptaków.
Pomysł z kościelnym dzwonem nie wypalił. Odlewnia była zmuszona przyspieszyć pracę.
W przenośnym studio nagrano dzwon wedle instrukcji - jedno uderzenie na takt i
wklejono w "Hells Bells".
Nikt z AC/DC nie spodziewał się, że tonowy
dzwon na stałe wpisze się w koncertową historię zespołu. Grupa wozi go ze sobą
od 30 lat, dokładnie tyle, ile "Hells Bells" rozbrzmiewa w halach i
na stadionach całego świata.
Brian Johnson zdał egzamin na wokalistę
AC/DC. Zespół zaliczył ciężką próbę,
jaką niewątpliwie była utrata wokalisty. W 2013 roku (31 grudnia) minęło
40 lat od początku istnienia grupy. Zespół w tym roku w związku z rocznicą
szykuje dla fanów dwie niespodzianki- nową, nagraną w rekordowym czasie (10
dni) płytę i kolejną
trasę koncertową!
Brian Johnson- następca Bona Scotta.
Komentarze
Prześlij komentarz