Dokładnie 27 sierpnia
minęło 30 lat od ukazania się na światowym rynku muzycznym drugiego albumu
zespołu Metallica- "Ride the Lightning".
W 1984 roku czterej jeźdzcy z Bay Area
znajdowali się w Kopenhadze- rodzinym mieście perkusisty i założyciela zespołu,
Larsa Ulricha. Grupa pracowała nad swoim drugim studyjnym wydawnictwem;
następcą debiutanckiego "Kill 'Em All". Muzycy pracowali w Sweet
Silence Studio pod okiem producenta Flemminga Rasmussena. Dlaczego wybór padł
akurat na to studio nagraniowe? Były dwa powody: po pierwsze w Sweet Silence
Studio swój klasyczny album "Difficult to Cure" nagrał zespół
Rainbow, po drugie obiekt był tani, co nie było bez znaczenia w obecnej
sytuacji zespołu Metallica. Lars Ulrich na łamach amerykańskiego Rolling Stone
(sierpień 2014) przyznał:"Byliśmy kompletnie spłukani" ("We were
really broke.").
"Ride the Lightning" nie miało
łatwego zadania; album ten na dobre zdefiniował brzmienie Metalliki i
wprowadził więcej melodii, niż było na jej poprzedniku. Utwory takie
jak"Fade to Black", czy "For Whom the Bell Tolls"
ukształtowały brzmienie zespołu Metallica i na stałe weszły w ich koncertowy
set. Wbrew pozorom od "Fade to Black" do "Nothing Else
Matters" wcale nie jest tak daleko! A ja widzę początki tej drogi już na
drugim albumie grupy!
Inspiracją dla tytułu krążka- "Ride
the Lightning"- stała się powieść "The Stand" autorstwa mistrza
horroru Stephena Kinga. To właśnie tę książkę czytał gitarzysta solowy, Kirk
Hammett, gdy zorientował się, że napotkane w niej słowa (ride the lightning)
będą idealnym tytułem dla piosenki. Pokazał je Jamesowi Hetfieldowi i w efekcie
zostały one tytułem nie tylko świetnego kawałka, który również na stałe wszedł
w ich koncertową setlistę, ale także został tytułem całej płyty.
Niektóre z utworów zarejestrowanych w
Kopenhadze zostały napisane już wcześniej . Takie piosenki jak:"Creeping
Death", "Ride the Lightning", "Fight fire with Fire" i
"Call of Ktulu" były już w 90 % gotowe.
"Fade to
Black" było częściowo napisane w piwnicy przyjaciela zespołu, Metal Joe
Chimientiego, a częściowo w Sweet Silence Studio w Danii.
Zespół nad ukończeniem piosenek pracował
wraz z Flemmingiem Rasmussenem, producentem, który na łamach "Rolling
Stone" (sierpień 2014) przyznał, że nigdy wcześniej nie słyszał o zespole
Metallica, ale spodobała mu się energia, jaka płynęła z muzyki grupy.Flemming
Rasmussen dla "Rolling Stone": "I have never heard of them, but
I really liked them as people. The studio I worked at, Sweet Silence, was
renowned in Denmark. My mentor was really into jazz, and he pulled me aside one
day and said: 'What's going on with these guys? They can't play'. And I'm like:'Who
cares? Listen to the energy!" (Nigdy o nich nie słyszałem, ale polubiłem
ich jako ludzi. Studio nagraniowe, w którym pracowałem, Sweet Silence, było
renomowane w Danii. Mój mentor był bardzo za jazzem i pewnego dnia pociągnął
mnie na bok i powiedział: 'O co chodzi z tymi gośćmi? Oni nie potrafią grać'. A
ja na to:'Kogo to obchodzi? Posłuchaj energii.").
Hetfield, Ulrich, Hammett i Burton podczas
pobytu w Kopenhadze mieszkali w domu swojego przyjaciela; praca nad płytą na
początku sprawiała im frajdę, ale po jakimś czasie dopadła ich tęsknota za
domem (ang. homesick). Rodowitemu Duńczykowi, Larsowi Ulrichowi, dużo łatwiej
było przystosować się do pobytu w Danii. Pozostała trójka nie znosiła już tego
tak dobrze. Oprócz wypijania tak hektolitrów piwa i pracy nad drugim krążkiem
oglądali tam muzyczne videoclipy z kolekcji swojego przyjaciela i gospodarza w
jednej osobie. Poza wyżej wymienionymi zajęciami Metallica spędzała również
sporo czasu z legendarnym duńskim zespołem- Mercyful Fate- i jego frontmanem-
Kingiem Diamondem- świetnie się bawiąc.
Dzisiaj nieco ponad 30 lat od ukazania się
albumu, "Ride the Lightning" nadal należy do klasycznych płyt grupy
Metallica. Utwory pochodzące z tego krążka na stałe weszły w skład koncertowych
setów. Oprócz tego wydawnictwo było także kamieniem milowym pomiędzy ich mocnym
i szybkim debiutem- "Kill 'Em All", a tą tą bardziej balladową stroną
ich muzyki; tzw. "ciężkie ballady" (ang. heavy ballads) i akustyczne
intra (intro- wstęp do utworu) zaczęły gościć na kolejnych płytach zespołu.
Komentarze
Prześlij komentarz