fot. materiały prasowe / oficjalna strona zespołu |
Bon Scott obchodziłby dzisiaj swoje 69
urodziny. Poznajcie nieco bliżej tragicznie zmarłego wokalistę zespołu AC/DC.
Chłopiec z bębenkiem
Ronald Belford Scott przyszedł na świat 9
lipca 1946 roku w Szkocji. W wieku 6 lat przeniósł się wraz z rodzicami do
Australii. Rodzina Scottów podzieliła los wielu swoich rodaków w tamtych
latach. To właśnie w słonecznej krainie kangurów po raz pierwszy zetknął się ze
światem muzyki. Bon karierę rockowego muzyka rozpoczął od grania w zespole
kobziarzy Fremantle Scots Pipe Band, w którym w latach 1958-1963 był doboszem.
Wtedy także z Ronalda Belforda Scotta stał
się Bonem. Przezwisko nadane przez kolegów – Bonnie Scotland – nawiązywało do
kraju pochodzenia muzyka. Sam Scott skrócił je do Bon w wieku kilkunastu lat.
Od bębenka do…perkusji
W wieku 15 lat, tuż po zakończeniu edukacji
Bon zajmował się wieloma profesjami był m.in. listonoszem i wyławiał raki
pływając kutrem. Zafascynowany światem rock’n’rolla, Chuckiem Berrym i Elvisem
Bon pragnął zostać muzykiem. I tak Bon
Scott przeszedł od bębenka do pełnego zestawu perkusyjnego.
Pierwszy publiczny występ Bona odbył się w
Port Beach Stomp w 1964 roku. Scott był wtedy perkusistą zespołu The Spektors,
nazwanego tak na cześć producenta muzycznego Phila Spektora. Grupa była
niezwykła, ponieważ posiadała dwóch wokalistów i perkusistów. Jak to możliwe?
Bon pełniący rolę perkusisty zespołu przez pewien czas każdego występu był
także wokalistą, a za perkusją zasiadał dotychczasowy wokalista.
Walentynki
Grupa The Spektors zakończyła
swoją karierę w 1966 roku. Scott razem z Wynem Milsonem założył zespół The
Valentines. W marcu 1967 roku muzycy podpisali kontrakt z wytwórnią Clarion
Records i wydali swój pierwszy singiel – Everyday
I Have To Cry (utwór Arthura Alexandra)/
I Can’t Dance With You (cover The
Small Faces). Także w tym zespole Bon mógł popisać się swoim głosem pełniąc
rolę wokalisty wspomagającego na obu stronach singla.
W czerwcu 1967 roku The Valentines
otwierali koncert The Easybeats, zespołu, w którym grał George Young, starszy
brat założycieli AC/DC. Poznanie George’a zaowocowało stworzeniem przez duet
Vanda/Young singla She Said,
napisanego specjalnie dla The Valentines.
Rock’n’Rollowy śpiewak
W The Valentines ugrzeczniony image
zespołu, jaskrawe stroje z szerokimi rękawami zmusił Bona do pokrywania talkiem
tatuaży znajdujących się na jego rękach przed każdym występem zespołu. Popularność
grupy zwiększyła się po wydaniu singla Ebenezeer
/ My Old Man’s Groovy Old Man i
pomogła zespołowi rozwiązać nękające ich problemy finansowe.
Scott zadebiutował w roli tekściarza
właśnie w zespole The Valentines. Napisał utwór Getting Better, który znalazł się na stronie B kolejnego
wydawnictwa grupy.
The
Valentines zawiesiło działalność w 1970 roku. Bon dołączył do zespołu
Fraternity. Grupa supportowała takie gwiazdy jak: Jerry Lee Lewis, Deep Purple
i Free. Zespół za swój cel obrał Wielką Brytanię, w której skrzyżowały się
drogi Bona Scotta i Briana Johnsona. Fraternity powrócili do Australii w 1973
roku po nieudanej trasie koncertowej.
Pirat drogowy
Bon
Scott na jakiś czas rzucił muzykę. Został kierowcą młodego australijskiego
zespołu, AC/DC. Żadnego z członków grupy nie ucieszył fakt, że ich kierowca
niedawno wrócił z dwutygodniowego pobytu w szpitalu, do którego trafił wskutek
wypadku motocyklowego. Scott był najgorszym kierowcą na świecie.
Szybko ujawnił się talent wokalny Bona i
AC/DC zaprosiło go na całonocne jammowanie, nad ranem zespół wiedział już, że
Dave Evans nie będzie dłużej wokalistą grupy. Scott wbrew pozorom nie chciał
zostać frontmanem AC/DC, marzył żeby zasiąść za zestawem perkusyjnym w zespole.
Autostradą
do piekła
Bon i jego niepowtarzalny głos przyczyniły
się do diametralnego rozwoju kariery AC/DC. Jego pełne humoru, niepowtarzalne
teksty do dzisiaj są ważnym elementem każdego koncertu zespołu.
Ostatnim albumem nagranym
przez AC/DC razem z Bonem był krążek Highway
To Hell, którym grupa zjednała sobie tak nieprzychylną do tej pory
amerykańską publiczność. Wszystko było na najlepszej drodze, aby AC/DC stało
się największym zespołem na świecie. I wtedy zdarzyło się coś, co na zawsze
zmieniło historię grupy. Bon Scott zmarł 19 lutego 1980 roku z powodu zatrucia
alkoholowego. Gdyby żył, dzisiaj Bon Scott skończyłby dziś 69 lat.PŁ
Komentarze
Prześlij komentarz