Jeden z plakatów promujących film/ fot. materiały prasowe |
Zapowiadany od miesięcy film dokumentalny
o Cobainie doczekał się swojej premiery w kwietniu bieżącego roku. Dokument
miał być najbardziej rzetelnym filmem biograficznym na temat Kurta.
Film animowany czy komiks?
Cobain: Montage of Heck „zbudowany” jest
z kilku elementów. Na dokument składają się długie, prywatne nagrania, animacje
oraz wywiady z najbliższymi muzyka. Istotną rolę w całej produkcji odgrywają
rysunkowe wstawki, które przedstawiają historię z perspektywy artysty. W
produkcji pojawiają się również fragmenty dzienników Kurta przedstawione jako
animacje.
Film obejmuje przekrój całego życia Cobaina
– rozpoczyna go dzieciństwo muzyka i wspomnienia matki Kurta, a kończy śmierć.
Dokument obejmuje 27 lat życia artysty „w pigułce”.
Autoryzacja – dobrze czy źle?
Dokument
wyreżyserowany przez Bretta Morgena jest w pełni autoryzowany przez rodzinę
Kurta Cobaina. Córka zmarłego muzyka – Frances Bean Cobain – została
producentem wykonawczym produkcji. Zaskakującą wiadomością może być to, że do
takiej samej współpracy nie poproszono Courtney Love, wdowy po Cobainie – nie miała
ona wpływu na dokument.
Ale czy pełna autoryzacja rodziny to tylko
rzetelność podawanych informacji i wykorzystanych przy produkcji materiałów? A
może zbyt wielka kontrola i presja, żeby przedstawić pewne fakty w odpowiedni
sposób (nie mówię tu o pomówieniu jakoby Love przyczyniła się do śmierci Kurta,
ponieważ takie spekulacje są po prostu śmieszne i mają na celu przyciągnięcie
jak największej liczby widzów / czytelników)? Tego się nie dowiemy, ale jedno
jest pewne – Cobain: Montage of Heck –
przez autoryzację zyskał szczególną perspektywę; zdarzenia zostały pokazane oczami
najbliższych Cobaina.
Śmierć odsunięto na drugi plan
Buzz Osborne ma swoje zdanie
Buzz Osborne – lider The
Melvins – i wieloletni przyjaciel Cobaina ma inne zdanie na temat Cobain: Montage of Heck niż jego twórcy
i krytycy filmowi. Osborne uważa, że film to w 90% gówno. „Zacznijmy więc od
tego, że ludzie powinni zrozumieć, że 90% Montage
of Heck to gówno prawda. Kompletne bzdury. To jedna z rzeczy, których nikt
nie rozumie na temat Cobaina, on był mistrzem we wciskaniu ludziom kitu na swój
własny temat” – przyznał Buzz w wywiadzie dla The Talkhouse.
A co ze słynnymi bólami żołądkowymi
Cobaina? „Kurt powiedział mi też, że absolutnie nie miał żadnych problemów z
żołądkiem. Wymyślił to, żeby zyskać sympatię i by mieć wymówkę tłumaczącą go z
efektów ćpania (…)” dodaje Osborne.
Moje odczucia…
Po
wielu teaserach zapowiadających Montage
of Heck moje oczekiwania były ogromne. Miał to być najbardziej rzetelny,
intymny film dokumentalny, jaki kiedykolwiek nakręcono. Według mnie jednak nie
był. Uderzyła mnie chaotyczność całego filmu, atakowały mnie animacje. Dla mnie
było tego zdecydowanie za dużo. Jak to się mówi – co za dużo to nie zdrowo…
Chciano
pokazać Kurta takim, jakim był naprawdę i do tego wykorzystano wiele
amatorskich, prywatnych nagrań wideo muzyka i jego żony, które według mnie
niewiele jednak wnosiły. Doceniam to, że pokazano go jako kochającego ojca,
dementując prasowe doniesienia na temat wychowywania przez państwa Cobain małej
Frances Bean. Nagrania pokazały także Courtney jako kochajacą żonę i matkę –
przeciwieństwo jej medialnego obrazu.
Komiks
przedstawiający Kurta miał z założenia pokazać pewne wydarzenia z perspektywy
muzyka. Na mnie jednak nie wywarł pożądanego wrażenia. Te fragmenty były zbyt
przepełnione szczegółami. Trudno skupić się na prezentowanej treści, kiedy
dziennik Cobaina „zaczyna żyć własnym życiem” na ekranie. Mam wrażenie, że tak
bardzo starano się, aby film przyćmił inne dotychczasowe dokumenty, że
przesadzono w drugą stronę. Poza tym, czy o autentyczności wydarzeń mogą
świadczyć tylko słowa muzyka? Nagranie jeszcze o niczym nie świadczy. Odnoszę
wrażenie, że twórcy filmu nie dokładnie zweryfikowali wszystkie fakty z życia
Cobaina. Takim sposobem z zapowiadanego filmu dokumentalnego zrobiono kolejną
pół-bajkę. Oceńcie sami!
Komentarze
Prześlij komentarz