kadr z teledysku "Goodbye" |
Szeroko pojęty muzyczny światek poznał
Avril Lavigne jako chłopczycę z krawatem śpiewającą miłe dla ucha, acz pełne
pazura pop rockowe utwory. Od tego czasu minęła ponad dekada, a Lavigne pomimo
wielu przeciwności znowu komponuje nowe piosenki. Niedawno piosenkarka
skończyła 31 lat (27.09.2015)!
W
roku 2002 Avril wydała swój pierwszy
studyjny album zatytułowany Let Go, który okazał się ogromnym
hitem i sprzedał się w 16 milionach egzemplarzy. Nie tylko muzyką Avril zjednała sobie rzesze fanów,
również jej sceniczny wizerunek miał na to ogromny wpływ. Lavigne zamiast zakładać na siebie dziewczęce, mocno odsłaniające
kreacje wolała założyć spodnie bojówki, t-shirt
i krawat. Miliony dziewczyn (z resztą nie tylko dziewczyn) zaczęło
naśladować styl ubierania Avril. Do
tej pory wszystkie idolki nastolatek nie ubierały się w taki sposób przesadnie
eksponując własne ciało, ona była inna.
Drugim
studyjnym krążkiem wydanym przez Avril
jest album Under My Skin, który pokazuje mroczną stronę duszy Lavigne. Piosenki nagrane na tej płycie
są zdecydowanie bardziej rockowe i mroczne. Po tym, jak w roku 2004 kupiłam tę
płytę zastanawiałam się, co przyniesie następny studyjny krążek piosenkarki.
Miałam nadzieję na coś utrzymanego w podobnym, a może nawet jeszcze mocniejszym
klimacie.
Na
różowo
Powszechnie
uważa się trzeci album w dorobku artysty za najważniejszy w dotychczasowej
karierze. Płyta ma pokazać na co cię stać i albo wzmocni twoją pozycję w show
biznesie, albo udowodni, że dotychczasowy sukces był kwestią przypadku. Trzeci
album Lavigne noszący tytuł The
Best Damn Thing odniósł ogromny komercyjny sukces, a piosenki nagrane
na krążku ze względu na swój popowy charakter na stałe zagościły w rozgłośniach
radiowych. Mnie ten wizerunek Avril
nie zachwycił! Po kilkukrotnym przesłuchaniu płyty rzuciłam ją w kąt.
Czwarta
studyjna płyta – wydana w 2011 roku Goodbye Lullaby co prawda jest nieco
niespójnym albumem, za to popu w popie jest zdecydowanie mniej niż na trzecim
krążku artystki.
Piąty album i choroba
Album
Avril
Lavigne, który miał swoją premierę w 2013 roku to mieszanka muzycznych
stylów – jest tutaj zarówno pop, muzyka elektroniczna jak i odrobina rocka.
Kompozycje zaskakują. Dla mnie jest to najbardziej dojrzała płyta Avril, a takie utwory jak: Hush
Hush, Give You What You Like czy Hello Heartache zachwycają. Ogromnym
zaskoczeniem dla fanów Lavigne stał
się utwór Hello Kitty, z którego muzyka elektroniczna aż kipi, a temat
piosenki jest co najmniej kontrowersyjny. Na krążku znajdują się również dwa
duety – nowość, jeśli chodzi o studyjne dokonania Avril. Pierwszy z nich to utwór Let Me Go, który artystka
wykonała z Chadem Kroegerem z
zespołu Nickelback, ówczesnym
narzeczonym, później mężem Lavigne
(obecnie para jest w separacji). Drugi kawałek – Bad Girl – został nagrany
w duecie z Marilynem Mansonem.
Trasa
promocyjna nie objęła Starego Kontynentu, a moje nadzieje na zobaczenie Avril na żywo legły w gruzach. Wtedy
nikt tego jeszcze nie wiedział, ale powodem tak krótkiej promocji piątego
albumu była borelioza, na którą Lavigne zapadła
w kwietniu 2014 roku. O chorobie pilnie trzymanej w tajemnicy dowiedzieliśmy
się w czerwcu 2015 roku. Avril
przyznała, że omal nie straciła przez nią życia i cały czas walczy z chorobą.
I co teraz?!
Niedawno
świat obiegła wiadomość o tym, że Avril wróciła
do tworzenia muzyki. Artystka wielokrotnie zapewniała fanów o tym, że chce
nagrać świąteczny album. Być może Lavigne
tworzy też materiał na kolejną nie świąteczną płytę. Nie wiadomo kiedy możemy
spodziewać się kolejnego studyjnego krążka piosenkarki, raczej nie będzie to
rok 2015, być może poszczęści się nam w przyszłym roku.
Avril Lavigne 27 września skończyła 31 lat. Jeszcze raz wszystkiego
najlepszego, Avril!
PŁ
Komentarze
Prześlij komentarz