|
Lider Lao Che na scenie / fot. Paulina Łyszko |
Zespół Lao Che zagrał dwa koncerty w
krakowskim klubie Fabryka. Zapraszam do przeczytania relacji z drugiego
występu i obejrzenia galerii zdjęć.
Dwóch to za mało?!
Przed
gwiazdą wieczoru jako suport zagrał krakowski zespół Smoking Barrelz. Grupa supportowała oba koncerty Lao Che w klubie Fabryka. Ten niezwykły
duet – bo Smoking Barrelz to tylko
dwie osoby – dał krótki, zaledwie półgodzinny koncert i zaskarbił sobie
zgromadzoną w budynku publikę.
Do
tej pory grupa wydała tylko jeden album. Krążek zatytułowany Na
Zjeździe zawiera 10 autorskich kompozycji, które plasują się na granicy
rocka połączonego z psychodelią i funku. Koncert zespołu był bardzo intymny i
przypominał występ odbywający się w bardzo małym klubie, na co zdecydowany
wpływ miała odległość dzieląca zespół od widowni – grupa po prostu miała
ograniczoną ilość miejsca ze względu na to, że za nimi stał już gotowy do
użycia sprzęt Lao Che.
Formacja
zagrała między innymi: Zjazd, Dance czy Splot
przeplatając jednocześnie cały występ żartami. Koncert zakończyli zachęceniem
publiczności do zakupienia swojego debiutanckiego krążka argumentując, że nie
mają pieniędzy na powrót do domu, do Szczecina. Okazało się to jeszcze jednym
żartem, ponieważ po chwili wokalista przyznał, że Smoking Barrelz to krakowski zespół!
Smoking Barrelz:
|
Połowa Smoking Barrelz na scenie / fot. Paulina Łyszko |
|
fot. Paulina Łyszko |
|
fot. Paulina Łyszko |
|
fot. Paulina Łyszko |
|
fot. Paulina Łyszko |
|
fot. Paulina Łyszko |
|
fot. Paulina Łyszko |
|
fot. Paulina Łyszko |
|
fot. Paulina Łyszko |
3, 2, 1… i Lao Che!
Lao Che pojawiło się na scenie punktualnie o godzinie 20. i od
razu zawładnęło uwagą widowni. Klub Fabryka był wypełniony po brzegi – oba
koncerty zostały całkowicie wyprzedane. Publika entuzjastycznie reagowała na
kolejne utwory prezentowane przez zespół na scenie, a atmosfera była
niezmiernie pozytywna.
Grupa
promuje obecnie swoje ostatnie wydawnictwo – płytę Lao Che Dzieciom wydaną w
marcu tego roku, dlatego podczas piątkowego koncertu przeważał materiał właśnie
z tego krążka. Nie mogło zabraknąć takich kawałków jak: Bajka o Misiu (tom pierwszy),
Wojenka,
Legenda
o Smoku, Znajda, Dżin, ale nie zabrakło także starszych utworów takich jak Dym. Największym zaskoczeniem
dla mnie było wykonanie coveru Glenna Danziga – Mother. Wykonanie Lao
Che nie różniło się zbytnio od oryginału i było utrzymane w nieco
punkowej stylistyce.
Ten
trwający niespełna dwie godziny występ zakończył się podwójnym bisem. Jako
ostatni został wykonamy utwór – Bajka o Misiu (tom drugi) – co było
o tyle spektakularne, że właśnie wtedy na scenie pojawił się miś przypominający
tego, który znajduje się na okładce płyty Lao Che Dzieciom. Ta ogromna zabawka
została rzucona w tłum i pierwszy raz w życiu mogłam obserwować jak pluszowy
misiek pływa na powierzchni publiczności. Niestety nie skończyło się to dla
niego dobrze i gdy dotarł z powrotem na scenę miał oberwane kończyny i duże
ubytki w wypychającej go wacie. Nawet reanimacja nie pomogła. Lao Che pożegnało się z krakowską
publicznością słowami: „Kraków, z Bogiem” i już było po koncercie!
Lao Che:
|
fot. Paulina Łyszko |
|
fot. Paulina Łyszko |
|
fot. Paulina Łyszko |
|
fot. Paulina Łyszko |
|
fot. Paulina Łyszko |
|
fot. Paulina Łyszko |
Komentarze
Prześlij komentarz