Zespół Uriah Heep zagrał koncert w krakowskiej Rotundzie [Relacja]


Miało mnie nie być na tym koncercie. O tym, że będę na występie grupy Uriah Heep w Krakowie dowiedziałam się na dwa dni przed planowanym wydarzeniem.  Było warto!



Kruk…

Jako support przed zespołem Uriah Heep zagrał zespół Kruk. Przyznam szczerze, że dotąd nie widziałam tej grupy na żywo, ale ta formacja już od dawna wzbudzała we mnie ciekawość. Nie mogłam się wiec doczekać, kiedy zobaczę ją na scenie. Czy się rozczarowałam?

Kruk wszedł na scenę około godziny 20. i zaprezentował dość krótki set. Dobór supportu idealnie pasował do muzyki granej przez grupę Uriah Heep i wprowadził krakowską publiczność w odpowiedni nastrój. Szczególnie doceniam poświęcenie gitarzysty zespołu Kruk - Piotr Brzychcy wystąpił podczas koncertu pomimo złamanej ręki. Kontuzja muzyka nie miała także wpływu na jakość zaprezentowanego przez grupę materiału. To nie koniec przeciwności - zamiast wokalisty - Romana Kańtocha - z zespołem gościnnie wystąpił Andrzej Kwiatkowski.

Najbardziej spektakularnie spośród całego setu zespołu Kruk został wykonany cover legendy muzyki rockowej – grupy Deep Purple  Child In Time. Podczas tego utworu na scenę weszła młoda dziewczyna – Julia Parka, która zaśpiewała główne partie wokalu. Tym razem frontman zespołu Kruk – śpiewał wymagające chórki. Przyznam szczerze, że do tego utworu Deep Purple mam szczególny stosunek, dlatego kiedy tylko rozpoznałam pierwsze takty piosenki miałam pewne obawy dotyczące wykonania. Na szczęście niepotrzebne! Wykonanie było świetne i zdecydowanie zapadające na długo w pamięć.

…Uriah Heep!

Gwiazda wieczoru – zespół Uriah Heep – wszedł na scenę kwadrans po 21. i od razu wywołał entuzjastyczną reakcję zgromadzonej w Rotundzie publiczności. Grupa swój koncert rozpoczęła utworem Gypsy, a później było tylko lepiej. Look At Yourself został zagrany jako drugi i na dobre rozkręcił krakowską widownię. Kolejnym kawałkiem zaprezentowanym tego wieczoru był Rainbow Deamon, także dobrze przyjęty przez publikę. Najdłuższym utworem zaprezentowanym tamtego wieczoru był ponad dziesięciominutowy The Magician’s Birthday. Czy długość tego numeru znudziła publiczność? Zdecydowanie nie! Piosenka wywołała kolejną falę entuzjazmu.

Jedynym utworem pochodzącym z ostatniej studyjnej płyty zespołu (Outsider 2014), który został wykonany tego wieczora w Krakowie był One Minute. Widownia ten względnie nowy materiał przyjęła z taką samą sympatią, jak te dużo lepiej znane jej piosenki. Dla mnie ten utwór nie był zupełnie obcy, dlatego niezmiernie ucieszyłam się, że został on włączony do setlisty.

Najbardziej wyczekiwanym przeze mnie momentem, który okazał się jednocześnie najbardziej magicznym z całego koncertu było wykonanie kolejno utworów: July Morning i Lady In Black. W momencie rozpoczęcia się pierwszej z piosenek – kiedy tylko rozbrzmiał charakterystyczny początek zagrany na klawiszach – świat się dla mnie zatrzymał. July Morning to mój ulubiony utwór zespołu Uriah Heep, a nie mając pewności, że zostanie on wykonany podczas tego koncertu bardzo ucieszyłam się słysząc te charakterystyczne dźwięki. Było magicznie! Po July Morning muzycy wykonali kolejny hit – Lady In Black, który jednocześnie zamykał koncert.

 Na bis grupa zagrała tylko jeden kawałek – Easy Livin’ – i koncert dobiegł końca. Uriah Heep w Krakowie wykonało z pozoru niewielką liczbę 13 utworów, jednak łączny czas koncertu był standardowy. Po prostu kawałki zagrane w Rotundzie swoją długością dobiegały nawet i piętnastu minut. Energia muzyków – panów w średnim wieku – zdawała się być niespożyta. Dawali z siebie wszystko i w ogóle nie było widać po nich zmęczenia. Niektóre młode zespoły powinny wziąć z nich przykład…

Setlista:

1.    Gypsy
2.    Look At Yourself
3.    Rainbow Demon
4.    The Law
5.    Sunrise
6.    Stealin’
7.    The Magician’s Birthday
8.    Wise Man
9.    The Wizard
10.                      One Minute
11.                      July Morning
12.                      Lady In Black

BIS

13.                      Easy Livin’


Paulina Łyszko

Komentarze