Super Duper Alice Cooper [Recenzja]

fot. materiały prasowe
O tym, że Alice Cooper jest jedną z najbardziej barwnych postaci w show biznesie nie trzeba nikogo przekonywać! Błyszczące stroje, bogata oprawa koncertów to wizerunek, z którym jednoznacznie kojarzy się Alice. Film Super Duper Alice Cooper nie tylko przedstawia nam Coopera jako zupełnie inną osobę, ale przede wszystkim opowiada o trudnych początkach kariery artysty. Zapraszam do zapoznania się z recenzją tego dokumentu!

Super Duper Alice Cooper to najlepszy film dokumentalny poświęcony muzyce bądź jednemu artyście jaki do tej pory widziałam. Przyczyną takiej oceny jest wykonanie filmu; z pozoru Super Duper Alice Cooper może nie wyglądać na film dokumentalny, swoją barwnością bardziej przypomina film fabularny. Tak jak sam Alice film pełen jest przepychu i teatralności, ale to tylko działa na korzyść produkcji.

Najważniejsze są nawet najdrobniejsze detale

Dokument robi dość spektakularne wrażenie. Można zaryzykować nawet stwierdzenie, że jest dopracowany tak, jak koncerty niekwestionowanego króla horroru – Alice’a Coopera. Film opowiada o początkach kariery muzycznej Vince’a Furniera a.k.a Alice’a Coopera (Vince później zmienił imię i nazwisko na Alice Cooper). Pierwotnie Alice Cooper był nazwą zespołu, w którym grało pięciu muzyków: Furnier, Glen Buxton, Michael Bruce, Dennis Dunaway i Neal Smith. Koncerty formacji pełne były wodewilowego przepychu, brokatu i teatralności. Grupa rozpadła się w 1975 roku, a wszyscy członkowie zgodnie zdecydowali, że to właśnie Furnier powinien zachować prawa do wizerunku Alice’a. Tak narodził się nowy solowy artysta – Alice Cooper.

Oprócz początków kariery Alice’a czy to w zespole, czy jako artysta solowy w filmie istotny jest problem kłopotów muzyka z używkami. Alkohol i narkotyki miały ogromny wpływ na artystę, a w dokumencie możemy zobaczyć archiwalne nagrania wyczerpanego nałogami Alice’a. Całość robi piorunujące wrażenie.

Salwador Dali i gitara elektryczna

Na wizerunek Coopera wielki wpływ miał król surrealizmu – Salwador Dali. Wokalista już od czasów szklonych zafascynowany był sztuką, a zwłaszcza dziełami Dalego – pasja wywodząca się ze szkolnych zajęć plastycznych wpłynęła na sceniczny rozwój postacie Alice’a Coopera – stąd wziął się między innymi sceniczny rozmach prezentowany podczas każdego koncertu muzyka i brak jakichkolwiek zahamowań jeżeli chodzi o scenografię.

„Wychodzi ze mnie Hyde”!

Alice Cooper tak naprawdę składa się z dwóch osób – z Vince’a i z Alice’a. Można porównać to do książkowej postaci doktora Jekylla zamieniającego się w pana Hyde’a. W pewnym momencie sceniczna kreacja zaczęła przysłaniać Vince’a Furniera. Dla mnie to jest najważniejszą cechą tego filmu – pokazanie wielowarstwowej kreacji Alice’a Coopera połączonej z urodzonym w Detroit Vincem. Sam wokalista zdaje sobie sprawę z tego, że wychodzi z niego pan Hyde całkowicie przesłaniając Jekylla.

Fenomenem dokumentu Super Duper Alice Cooper jest to, że tak naprawdę nie przypomina swoją strukturą typowego, nudnego dokumentu biograficznego opisującego życie muzyka czy zespołu. Skrupulatne przygotowanie filmu i dbanie o każdy detal sprawia, że nie jest on nudny i powierzchowny, a wplecione wywiady łączą wszystko w całość. W przeciwieństwie do zachwalanego przez krytyków Cobain: Montage Of Check jest też dla mnie zdecydowanie bardziej autentyczny.

Paulina Łyszko

Komentarze