(c) Sony Entertainment |
Film Get Ready For Ricki & The Flash (pol.
Nigdy Nie Jest Za Późno) swoją
premierę miał we wrześniu 2015 roku. Obraz nie uzyskał najlepszych recenzji
zarówno w polskich, jak i zagranicznych mediach - nie zniechęciło mnie to
jednak do obejrzenia go i wyrobienia sobie swojej własnej opinii.
Meryl lekiem na całe zło?
O
tym, że Meryl Streep to utalentowana
aktorka przekonaliśmy się już wiele lat temu. Amerykanka ma na swoim koncie aż
trzy Oscary – pierwszego z nich otrzymała już w 1980 roku za film Sprawa
Kramerów (najlepsza rola drugoplanowa). następną statuetkę otrzymała
trzy lata później za Wybór Zofii (najlepsza rola
pierwszoplanowa). Kiedy wszyscy myśleli, że Streep najlepsze lata ma już za sobą, aktorka w 2012 roku otrzymała
trzeciego Oscara, tym razem za film Żelazna Dama – opowiadający o życiu
Margaret Thatcher. Meryl podważyła
tym samym panujący w Hollywood stereotyp, że aktorka po czterdziestym roku
życia nie ma już swojego miejsca w branży. Streep
jest jak wino…
Czy
talent i charyzma Meryl Streep może
uratować nawet najgorszą filmową produkcję? Zacznę od tego, że Get
Ready For Ricki And The Flash nie jest najlepszą hollywoodzkim obrazem,
ale nie należy również do klap filmowych - film jest po prostu średni. Zdecydowanie
w całym obrazie wyróżnia się postać głównej bohaterki – Ricki Rendazzo granej
właśnie przez Meryl Streep. Zaskakuje
także fakt przygotowania aktorskiego Streep
do roli rockmanki - wszyscy wiemy, że aktorka potrafi śpiewać (udowodniła to w
produkcji Mamma Mia), ale w tym obrazie Meryl gra także na gitarze. Przed rozpoczęciem zdjęć gwiazda
pobierała lekcje gry na tym instrumencie, czego efektem są sceny, w których
aktorka chwyta zarówno za gitarę akustyczną jak i niebieskiego telecastera.
Jesteście gotowi na Ricki?
Fabuła
filmu opowiada o kobiecie, która miała marzenie, aby zostać gwiazdą rocka.
Ricki Rendazzo (Meryl Streep) aby
zrealizować swój cel porzuca rodzinę. American
dream nie spełnia się i Ricki razem ze swoim zespołem The Flash gra w podrzędnym barze pracując oprócz tego jako kasjerka
w supermarkecie. Chyba nie muszę dodawać, że nie wiedzie jej się najlepiej… W
pewnym momencie Rendazzo otrzymuje telefon – dzwoni były mąż Ricki informując
ją o tym, że ich córka - grana przez Mamie
Gummer - prywatnie córkę Meryl
Streep – przechodzi załamanie nerwowe spowodowane rozstaniem z mężem i
trudami rozwodu. Melodramat?
Twórcy
filmu Get Ready For Ricki And The Flash chcieli pokazać w swoim
obrazie postać Rendazzo jako kogoś, kto wychowany został w świadomości, że może
wszystko, a Ameryka to kraj możliwości. Kiedy Ricki dorosła musiała zmierzyć
się z tym i nagle okazało się, że nie udało się jej spełnić marzeń, a American Dream się nie spełnił. W filmie
widzimy Ricki Rendazzo już jako kobietę bardzo dojrzałą, mającą dorosłe dzieci,
która tak naprawdę cały czas tkwi w tym swoim niespełnionym marzeniu – przed
laty postawiła wszystko na jedną kartę i wyjechała do Los Angeles porzucając
męża oraz dzieci – teraz nie może zrealizować celu o zostaniu gwiazdą rocka, a
jednocześnie nie może zmienić na tyle swojego życia by to porzucić.
Niestety
całość fabuły sprawia dość błahe wrażenie. Film w większości ogląda się tak,
jak prawie wszystkie współczesne amerykańskie produkcje z pogranicza komedii i
dramatu – bez większego entuzjazmu. Mocną stroną produkcji jest oczywiście
postać wykreowana przez Meryl Streep.
Aktorka naprawdę może zaskoczyć widzów, którzy mogą uważać, że w jej wieku
wypada grać tylko drugoplanowe role kobiet w średnim wieku. Naszą uwagę zwróci
nie tylko niecodzienny dla większości ludzi wygląd Ricki Rendazzo, ale także to
z jaką swobodą Streep wciela się w
postać rockmanki.
Ścieżka
dźwiękowa Get Ready For Ricki And The Flash obfituje w rockowe numery –
przeważa Bruce Springsteen – ale nie
brakuje również popowych akcentów. W filmie możemy na przykład usłyszeć krótkie
fragmenty piosenek Pink i Lady Gagi w wykonaniu Meryl. Moim zdaniem te utwory powinny zostać pokazane na ekranie w
całości, dlatego, że znacznie odbiegają aranżacją od oryginału, a zawarte w
filmie fragmenty zapowiadają je obiecująco, w nieco bardziej rockowym, surowym
stylu.
Sukces vs. klapa
Czy
spiszę ten film na straty? Nie mogę tego jednoznacznie zrobić. Film nie jest ani
doskonały, ani przełomowy - jest średni, tak jak większość współczesnego
amerykańskiego i światowego kina. Na korzyść produkcji wpłynęła obsada, a Meryl Streep świetnie spisała się w
roli kobiety nietuzinkowej, która jednocześnie jest kimś, kto próbuje ścigać
swoje marzenia z przeszłości. O tym, że Streep
potrafi śpiewać wiemy nie od dzisiaj, ale uważam, że naprawdę warto zobaczyć
ten film choćby tylko po to, aby zobaczyć jak Meryl daje czadu na gitarze elektrycznej i śpiewa eklektyczną
balladę akompaniując sobie na gitarze akustycznej. Produkcja plasuje się gdzieś
pomiędzy amerykańskim sukcesem komercyjnym, a klapą filmową… jest po prostu
przeciętna.
Paulina Łyszko
Komentarze
Prześlij komentarz