Sinsaenum „Echoes Of The Tortured” [Recenzja]


Frederic Leclerq – basista zespołu Dragonforce i były członek Slipknot – Joey Jordison – powołali do życia wspólny project pod nazwą Sinsaenum. Właśnie dzisiaj – 29 lipca 2016 roku – formacja wydała swój debiutancki krążek zatytułowany Echoes Of The Tortured. Recenzję wydawnictwa znajdziecie poniżej.

Jak doszło do współpracy pomiędzy członkiem grupy Dragonforce – Frederikiem Leclerqiem, a byłym perkusistą SlipknotaJoeyem Jordisonem? Pod koniec lat 90. Fred tworzył materiał, który niezbyt pasował do stylu, z którego muzyk jest najbardziej znany – muzyka nawiązywała bardziej do death metalu (oczywiście na Echoes Of The Tortured mamy także materiał powstały w późniejszych dekadach). To właśnie wtedy w głowie basisty powstał pomysł, żeby założyć kolejny zespół i nie odkładać nowej muzyki do szuflady. Leclerq poznał Jordisona podczas tournee w 2008 roku, a Sinsaenum powstał w 2014 roku, można więc powiedzieć, że projekt dojrzewał powoli.

Joey Jordison wysłał do mnie SMSa z pytaniem, co teraz robię, więc opowiedziałem mu o moich deathmetalowych utworach” – opowiada basista. Kiedy perkusista usłyszał nagrania demo zaproponował swój udział w projekcie. To właśnie Jordison wpadł na pomysł nazwy zespołu – łącząc razem dwa wyrazy – sin (grzech) i insane (szalony, zwariowany, niespełna rozumu). W efekcie otrzymaliśmy nazwę Sinsaenum.

Poza Frederikiem Leclerqiem (gitara, wokal, bas i syntezator) i Joeyem Jordisonem (perkusja) formację tworzą: Attila Csihar (znany z Mayhem i SUNNO) w roli wokalisty, Sean Zatorsky (Daath, Chimaira) jako drugi wokalista oraz Heimoth (znany z grupy Seth; bas) i Stephane Buriez z Loudblast w roli gitarzysty.

Wydawnictwo Echoes Of The Tortured składa się z dwudziestu jeden utworów (część z nich jest krótka) – to dwa razy tyle, ile znajduje się na przeciętnej płycie. Jednak czy ilość przekłada się na jakość? Płytę otwiera utwór Materialization, który tak naprawdę pełni rolę instrumentalnego intro. Ten krótki, nieco „rozmyty” i pełen napięcia kawałek wzbudził moją ciekawość odnośnie reszty materiału.

Splendor And Agony od samego początku pokazuje wielkie i ostre pazury! Utwór rozpoczyna się od szaleńczej partii gitar, do której dołączają mroczne, demoniczne wokale. Chwytliwe riffy sprawiają, że kawałek natychmiast zapada w pamięć. Excommunicare to kolejny krótki – niespełna czterdziestosekundowy – instrumentalny „przerywnik”, który przywodzi mi na myśl twórczość Kinga Diamonda, bądź soundtrack z horroru. Inverted Cross – który od razu nasuwa nam na myśl potencjalną treść utworu – także już od samego początku jest utworem „brutalnie” mocnym z wyrazistymi riffami i „przyspieszoną” solówką. Podwójny wokal – Seana Zatorsky’ego i Attili Csihara idealnie dopełnia utwór wydobywając odpowiednie pokłady agresji. March to kolejny „przerywnik” przypominający perkusyjny marsz wojskowy doprawiony intrygującymi horrorowatymi dźwiękami.

Army Of Chaos to mój absolutny faworyt! Jest to jeden z najmocniejszych kawałków na całym Echoes Of The Tortured i zdecydowanie ma największy koncertowy potencjał, a główny riff sprawia, że utwór natychmiast wbija się nam do głowy. Jeśli Sinsaenum wyruszy w trasę promocyjną i będzie wykonywać ten kawałek na żywo to mogę zagwarantować, że podczas tego numeru publiczność będzie zachwycona. Do Army Of Chaos nakręcono teledysk, który możecie zobaczyć poniżej. 





W Redemption – kolejnym krótkim, instrumentalnym kawałku - także słyszę wpływ Kinga Diamonda. W ósmym utworze zatytułowanym Dead Souls słychać nieco posępnych, mrocznych wpływów doom metalu, które jednak nie dominują w piosence. Lullaby to najbardziej delikatny akcent na całym krążku, prawdziwa kołysanka… prosto z horroru. Final Curse zapowiada mocny, utrzymany w średnim tempie gitarowy wstęp, by po chwili przeistoczyć się w niesamowity kawałek z niezwykłym bębnieniem Joeya Jordisona.

Condemned To Suffer rozpoczyna się mrocznym, instrumentalnym intro, w którym wykorzystano świetny riff gitarowy. Dopiero w połowie tempo utworu zdecydowanie przyspiesza i pojawia się wokal. Jest to jeden z tych numerów na Echoes Of The Tortured, które bardzo szybko zapadają w pamięć. Demoniczna końcówka ponownie przypomina mi twórczość artystów pokroju Kinga Diamonda. Ritual – kolejny „przerywnik” – to głównie głosy „piekielnego chóru”, który kilkukrotnie śpiewa tę samą frazę. Krótki kawałek kończą złowieszcze szepty…

Sacrifice ma jeden z tych świetnych, wpadających w uch riffów. Kawałek cechuje się diabolicznym śpiewem, który jeszcze bardziej uwydatniają chóralne partie i zróżnicowane tempo. Numer zawiera także niezwykłe solo wykonane przez Stephane’a Burieza. Krótki Damnation to orkiestrowe interludium, które pokazuje, że zespół czerpie z wielu muzycznych stylów. The Forgotten One to następny diabelnie szybki kawałek, który ma w sobie koncertowy potencjał.

Torment zawiera w sobie jednocześnie piękną i napawającą niepokojem partię instrumentów smyczkowych. Anfang Des Albtraumes (pol. początek koszmaru) to najbardziej brutalny numer na całym albumie (z wolną, mroczną końcówką utworu i monorecytacją w języku niemieckim; kawałek w kulminacyjnym momencie znowu przyśpiesza). Mist to niespełna pięćdziesięciosekundowy, industrialny „hałas” – jest to jedyny fragment płyty, którego pozbyłabym się bez żadnych skrupułów.

Tytułowy utwór – Echoes Of The Tortured – ma nieco oldschoolowy posmak; spodoba się fanom starszego death metalu. Emptiness to najmroczniejszy numer na albumie (potęguje to jeszcze bardziej dołączenie dźwięków padającego deszczu w ostatnich sekundach kawałka). Ciekawym rozwiązaniem jest zastosowanie połączenia akustycznej i elektrycznej gitary w tym instrumentalnym numerze. Wydawnictwo zamyka Gods Of Hell – piosenka jest idealnym podsumowaniem debiutu Sinsaenum.

Pierwszy – i mam nadzieję, że nie ostatni – album zespołu Sinsaenum to niezwykle spójne, pełne energii wydawnictwo. Nie będę określać Sinsaenum mianem supergrupy. Dlaczego? Ponieważ dla mnie miano supergrupy kojarzy się z zespołem złożonym z gwiazd, które spotykają się w ramach danego projektu jednorazowo. A ja mam nadzieję, że na Echoes Of The Tortured się nie skończy i po promocji tego wydawnictwa będę mogła posłuchać kolejnej płyty formacji, ponieważ mój apetyt został zaostrzony!

Ocena: 9/10

Paulina Łyszko

Komentarze