Trzynasty studyjny album zespołu New
Model Army zatytułowany Winter ukazał
się na rynku wydawniczym dzisiaj, 26 sierpnia. Zapraszam do przeczytania
recenzji krążka.
Nadeszła
Zima, ale nie mam na myśli pory roku, a najnowszy, trzynasty studyjny album
zespołu New Model Army zatytułowany
właśnie Winter (ang. zima), następca wydanego w 2013 roku Beetwen
Dog And Wolf – krążka, który odniósł sukces stawiając swojemu następcy
poprzeczkę niezmiernie wysoko. Trzynaste wydawnictwo zespołu zawierające…
trzynaście premierowych utworów nawiązaniem do „pechowej liczby” zdaje się
próbować zaklinać powodzenie płyty. Czy skutecznie? Jak wypada Winter?
Krążek
otwiera hipnotyczny i spokojny Beginning, który definiuje zawartość
całego wydawnictwa. Wiem, że nie powinno się oceniać płyty tylko po jednym
utworze, ale ze mną jest tak, że płyta musi mnie w jakiś sposób uwieść, a Winter
dokonała tego już pierwszym utworem. Później jest jeszcze lepiej! Burn
The Castle ze swoim chwytliwym, wpadającym w ucho refrenem i świetną
linią melodyczną jest moim ulubionym utworem z niniejszego albumu. Nawet przy
tak chwytliwym kawałku Burn The Castle nie jest pozbawione
nuty melancholii i zadumy. Jestem przekonana, że właśnie ten numer świetnie
sprawdzi się na koncertach.
Lider
zespołu New Model Army – Justin Sullivan – zapowiadając wydanie
krążka przyznał, że Winter
opisuje ludzi, którzy znaleźli się w trudnym położeniu. „Jest to dźwięk opisujący ludzi znajdujących
się różnych miejscach (różnych życiowych sytuacjach – przyp. aut.) – coś do czego tak wielu z nas może się
odnosić w tym momencie, na wielu płaszczyznach. Jest to dużo bardziej
„zespołowy album” niż Between Dog And Wolf i
świadomie dokonaliśmy wyboru, żeby
mix brzmiał bardziej agresywnie, był
mniej wygładzony” – powiedział frontman. Muszę przyznać, że tę surowość
naprawdę słychać – najlepszym tego przykładem jest właśnie mroczny i
przejmujący tytułowy utwór Winter.
Part
The Waters to utrzymany w średnim
tempie świetny utwór, który na początku może zdawać się nieco „przepełniony”.
Głównym atutem tego kawałka jest surowe brzmienie głównego wokalu i akustyczne
riffy. Eyes Get Used To The Darkness przyśpiesza i kusi nas swoją linią
melodyczną. Drifts znowu powraca do przejmujących, spokojnych tonów. W
piosence wyróżnia się przede wszystkim refren, który charakteryzuje się
przejmującym śpiewem Sullivana. Born Feral to kolejny następny w
pamięć numer, który jest mocnym punktem wydawnictwa i obok Burn The Castle moim
ulubionym na Winter.
Die
Trying oparty jest na opozycji
delikatnego akustycznego riffu, zestawionego z delikatna melodią i trudnego w
odbiorze tekstu. W efekcie obok całości „nie da się przejść obojętnie” i nie
docenić tego świetnego utworu, który będzie mocnym akcentem koncertów zespołu. Devil
nieco odbiega stylistyką od pozostałych kompozycji, ale ma w sobie coś takiego,
co sprawi, że zwrócicie na niego uwagę.
Stragoula
ma pulsujący rytm, doprawiony
przejmującymi instrumentami i świetnym wokalem. Niestety utwór trochę ginie w
zetknięciu z pozostałymi kompozycjami znajdującymi się na niniejszym krążku. Echo
November znowu wprowadza „trochę życia”. Motywem przewodnim piosenki są
partie klawiszy, które nadają utworowi nieco bardziej „tanecznego wydźwięku”. Weak
And Strong uwagę zwraca przede wszystkim partiami perkusji i (tym
razem) subtelnych klawiszy. Album zamyka utwór After Something, kolejna dobra kompozycja.
Trzynasty
studyjny krążek zespołu New Model Army bynajmniej
nie jest wydawnictwem „pechowym” – muzycy nagrali świetny album, który
charakteryzuje się spójnymi kompozycjami doprawionymi niewygładzonym głosem Sullivana. Formacja na początku
października wyruszy w minitrasę po Polsce (zagra w Poznaniu, Białymstoku,
Warszawie, Katowicach, Gdyni i Wrocławiu), więc fani zespołu mogą przekonać
się, jak nowe kawałki zabrzmią na żywo.
Ocena:
9.5/10
Paulina
Łyszko
Komentarze
Prześlij komentarz