Rattleplague „Bourbon Scenes EP” [Recenzja]


Fińska formacja Rattleplague 19 sierpnia wyda swoje drugie (wciąż krótkogrające) wydawnictwo zatytułowane Bourbon Scenes EPkrążek ukaże się nakładem Inverse Records tylko w formie elektronicznej. Zapraszam do zapoznania się z recenzją tego krótkiego albumu.
Zespół Rattleplague to kolejny grający heavy metal zespół prosto z fińskiego podwórka. Grupę tworzy pięciu muzyków: Ville Riihela (wokal), Sami Manner (gitara), Riku Vuorio (gitara), Esa Riihelanen (perkusja) i Sami Leinonen (gitara basowa); podczas prac nad Bourbon Scenes EP linie basu zostały zagrane przez Juhę Lahde. Do tej pory formacja wydała tylko jedno wydawnictwo – demo o niezbyt wyszukanym tytule Smoke ‘n’ Roses, które ukazało się w 2014 roku. 19 sierpnia bieżącego roku nakładem wytwórni Inverse Records ukaże się Bourbon Scenes EP (w formie zdigitalizowanej).

Bourbon Scenes EP – tytuł płyty brzmi obiecująco, nieprawdaż?! Jednak, czy zawartość tego krótkiego – zawierającego zaledwie sześć utworów wydawnictwa jest tak obiecująca, jak zapowiadający je tytuł? Album otwiera utwór Parasite Brothel – kawałek rozpoczyna się od prostego, ale wchodzącego do głowy riffu, do którego dołączają mocne gitary, a po chwili wokal. Głos wokalisty jest mocny, ale słychać w nim jeszcze tę chropowatość i pokraczność, co u większości zespołów, które są dopiero na początku swojej muzycznej drogi. Z drugiej strony – pomimo tego nieokrzesania i jeszcze wciąż trochę „kanciastych” piosenek wiadomo, że „coś może z nich być”. To tylko kwestia czasu… Parasite Brothel to przyzwoity, wpadający w ucho kawałek z niezłą linią melodyczną, który po doszlifowaniu może być świetnym numerem.

Smoke ‘N’ Roses zaczyna się od spokojnych, przesterowanych gitarowych riffów i tak pozostanie już do końca kawałka. Ten niezwykle melodyjny numer okraszony fajnymi gitarami ma jeszcze jeden atut – niezwykle wpadający w ucho refren stworzony do chóralnego odśpiewania. Obok Parasite Btothel i Goddess Of Plague jest to najlepszy numer z (niestety zbyt krótkiej) płyty. Numer kojarzy mi się z typowym barowo-klubowym koncertowym klimatem. Drain to trochę chaotyczna kompozycja – w której mamy chyba wszystko – szybkie i wolne gitary, delikatny i mocny śpiew frontmana zespołu, czy chóralne partie… Najciekawsze jest jednak to, że taka mieszanka w wykonaniu Rattleplague zdaje egzamin, a efektem końcowym jest nienajgorszy kawałek ze świetnym gitarowym solo.

Hollywood Diabolical to kolejny szorstko-melodyjny utwór, który już od pierwszego przesłuchania buja. Riffy użyte w kawałku, co prawda nie są odkrywcze i nowatorskie, ale za to „klasycznie” rock’n’rollowe. Niestety wokal momentami (nielicznymi momentami) brzmi jakby wokalista się męczył - jednak jeśli przymkniemy na to oko (a raczej uszy) otrzymamy fajny numer o ogromnym koncertowym potencjale. Goddess Of Plague – przedostatni numer na Bourbon Scenes EP – to kolejny cholernie chwytliwy kawałek (zaryzykuję stwierdzenie, że najbardziej wpada w ucho z całego albumu). Także w tym numerze jest coś urzekającego w prostocie tekstu, rytmu oraz surowości wokali. Refren Goddess Of Plague na długo zostaje w głowie! Wydawnictwo Bourbon Scenes EP zamyka najgorsza kompozycja na tym krótkim albumie – As I Perish – utwór w przeciwieństwie do swoich poprzedników jest nudny i sprawia wrażenie zbyt długiego.

Krótka, zawierająca tylko sześć utworów EP-ka Bourbon Scenes EP pokazuje zespół, który jest dopiero na początku swojej muzycznej drogi – utwory są jeszcze niedopracowane, a wokal kanciasty i szorstki, ale już na tym etapie muzycy potrafią zaczarować tym „pierwotnym rockn’rollem” i zapadającymi w pamięć (w większości) kawałkami.

Ocena: 8.5/10

Paulina Łyszko 


Komentarze