Steel Panther pod koniec września
(dokładnie 24 i 25) zagra dwa koncerty w Polsce – pierwszy odbędzie się w
Warszawie, a drugi w Krakowie. W oczekiwaniu na występy muzyków w Polsce
postanowiłam zrecenzować koncertowe wydawnictwo grupy – DVD Live From Lexxi’s Mom’s Garage.
Live
From Lexxi’s Mom’s Garage ukazała
się w 2016 roku i jest to drugie koncertowe wydawnictwo Steel Panther (w roku 2012 ukazało się DVD zatytułowane British
Invasion). Koncert zarejestrowany na Live From Lexxi’s Mom’s Garage nieco
różni się od „klasycznego show” Steel
Panther – przede wszystkim set był akustyczny i… na siedząco. Nie obyło się
za to bez charakterystycznych dla formacji żartów i niezbyt głębokich piosenek.
Ot, Steel Panther!
Muzycy
wchodzą na scenę, a kamera zostaje skierowana w stronę tłumu i widzimy widownię
wypełnioną samymi kobietami, mniej lub bardziej „naturalnymi”. Przypadek? Nie,
na widownię koncertu, który został zarejestrowany na DVD Live From Lexxi’s Mom’s Garage wpuszczano
tylko kobiety. Dlatego właśnie obserwując publikę zdajemy sobie sprawę, jak
nienaturalnie to wygląda – po prostu widać, że większość z tych pań nie
przyszła tam dla muzyki. Wiem, czym cechuje się Steel Panther i o czym śpiewa, ale nawet na ich koncercie można
bawić się lepiej, niż pokazuje to widownia zarejestrowana na DVD. A może to po
prostu taki LA Style? W każdym razie
panom na scenie z pewnością się podobało!
Kolejny
utwór – Fat Girl (Thar She Blows) – poprzedziła znana wszystkim fanom
anegdota (podobno prawdziwa) opowiadająca o dziewczynie z bardzo krągłymi
kształtami. Akustyczna wersja tej piosenki brzmi naprawdę dobrze. Po tym
kawałku nastąpił kolejny przerywnik, tym razem w postaci pierwszej z wielu
zabawnych, inscenizowanych scenek, które odzwierciedlają charakterystyczny (i
nieco płytki) humor zespołu. Po prostu Steel
Panther…
If
You Really, Really Love Me został
wykonany po raz pierwszy publicznie właśnie podczas zarejestrowanego na Live
From Lexxi’s Mom’s Garage DVD (przynajmniej tak wynika z zapowiedzi
piosenki). Po tym numerze możemy zobaczyć niesmaczny przerywnik w postaci
krótkiej scenki (w roli głównej mama Lexxiego Foxxa). Długie, bluesowe solo
zagrane na akustycznej gitarze przez Satchela w Turn Off The Lights
zniewala. Później, jak się już pewnie domyślacie w „garażu” zjawia się mama
Foxxa. Kolejny – nieprzystosowany „naturalnie” do takiej aranżacji Gloryhole
w akustycznej wersji wypada dobrze i nie jest pozbawiony
charakterystycznej energii nawet pomimo zrezygnowania z gitary elektrycznej.
Zwłaszcza podczas tego utworu kamera często skierowana jest na publiczność,
niestety żeńska publika stoi raczej drętwo wydymając tylko swoje sylikonowe
usteczka czasami coś nucąc. Doprawdy niecodzienny widok jakby nie było na
heavymetalowym koncercie.
Kolejny
przerywnik po raz pierwszy pokazuje nam w roli głównej nie mamę Lexxiego, a
fana (bądź psychofana) płci męskiej, który nieudolnie próbuje dostać się na
koncert zespołu. Przed następnym utworem na scenie pojawia się gość –
skrzypaczka (tak, musiała być koniecznie płci żeńskiej), by razem z zespołem
wykonać nieco delikatniejszą wersję utworu Bukkake Tears. Połączenie
klasycznego brzmienia skrzypiec i Steel
Panther zaskakująco działa! Do wykonania utworu The Burden Of Being Wonderful dołączyły
jeszcze wiolonczelistka i druga skrzypaczka (panie pozostały na scenie już do
końca setu). Wyszło świetnie. Następna scenka nawiązuje do kultowego filmu Pulp
Fiction (użyto nawet fragmentu utworu otwierającego soundtrack filmu). Zdecydowanie najzabawniejszy skecz!
Gitarowe
brzdąkanie zapowiada kolejny utwór Weenie Ride. Fortepian w połączeniu
z instrumentami smyczkowymi nawet z tak obscenicznego tekstowo kawałka potrafi
zrobić piękną, nastrojową balladę. W podobnym, delikatnym tonie utrzymana była
premierowa (wtedy) piosenka That’s When You Came In. Po kolejnym
przerywniku następuje sztandarowy punkt każdego koncertu Steel Panther, czyli wykonanie numeru Community Property i
zaproszenie na scenę kilkunastu kobiet. Set zamyka Death
To All But Metal w wersji light.
Można
by pomyśleć, że Steel Panther nie
sprawdzi się w akustycznym repertuarze, ponieważ esencja grupy spoczywa w
elektrycznych riffach. Nie zgodzę się z tym – formacja całkiem nieźle radzi
sobie w akustycznej odsłonie! Największym minusem wydawnictwa jest jednak to,
że nie ma tam miejsca na jakąkolwiek spontaniczność – wszystko jest zaaranżowane
co do sekundy.
Jeśli
chcecie zobaczyć Steel Panther w
pełnej krasie, to grupa już niebawem – 24
i 25 września – zagra w Polsce dwa koncerty – w warszawskiej Progresji i
krakowskim Kwadracie. Bilety możecie nabyć w cenach: 120 złotych
(przedsprzedaż) i 140 zł (w dniu koncertu). Wejściówki na krakowski koncert znajdziecie TUTAJ.
Ocena: 7.5/10
Paulina Łyszko
Komentarze
Prześlij komentarz