Lamb Of God „The Duke EP” [Recenzja]


18 listopada nakładem wytwórni Nuclear Blast Records ukazało się najnowsze wydawnictwo zespołu Lamb Of God – EP-ka zatytułowana The Duke.

Tytuł wydawnictwa – The Duke – to hołd dla przyjaciela i jednocześnie wieloletniego fana zespołu, Wayne’a Forda, który został nazwany na cześć „Księcia” [The Duke] Johna Wayne’a. „Jakiś czas temu zaprzyjaźniłem się z fanem nazywającym się Wayne Ford – miał wyznaczony termin – białaczka. Często z nim rozmawiałem, nawet za pomocą wideo chatu, kiedy byłem w studio nagraniowym. Był bardzo spokojny w związku ze zbliżającą się śmiercią i rozmawialiśmy o tym bardzo otwarcie. Dużo się od niego nauczyłem. Ta piosenka jest dla niego.” – mówi lider zespołu Lamb Of God, Randy Blythe. The Duke EP zawiera pięć utworów, w tym dwa premierowe kawałki i trzy koncertowe nagrania (o których z racji tego, że nie są premierowym materiałem, tylko wspomnę).

Tytułowy The Duke to trwający niespełna pięć minut numer, który zniewala mocnymi, wbijającymi się do głowy riffami. Niebagatelne znaczenie ma także tekst utworu, który bezpośrednio odnosi się do osoby, której niniejsza EP-ka została zadedykowana (chociaż tekst wprost nie odnosi się do białaczki). Agresja, która została zawarta w wokalu piosenki zdaje się odzwierciedlać frustrację po śmierci przyjaciela zespołu.

Drugim premierowym utworem jest Culling – kawałek, który od niemal pierwszych sekund pokazuje ostre zęby! Mocny gitarowy riff i agresywny growlowy wokal. To wszystko daje nam piosenkę z niezwykle chwytliwą melodią, która wprost zachęca do machania głową. Trudno wyróżniać „swój ulubiony numer” z zawierającej zaledwie pięć kawałków EP-ki, dlatego nie będę tego robić, ale jeśli nowy longplay Lamb Of God będzie zawierać właśnie TEN numer, to wcale się na nich nie obrażę. Świetny kawałek!

Trzy koleje numery to koncertowe wykonania: utworu Still Echoes (zarejestrowany podczas Rock Am Ring w 2015 roku), 512 nagrany podczas występu grupy na festiwalu Bonnaroo i Engage The Fear Machine (także z Bonnaroo). Te koncertowe nagrania są idealnym dopełnieniem tego krótkiego wydawnictwa. Jak już pisałam nie będę recenzować tych nagrań, ponieważ wszystkie zostały już zaprezentowane fanom na wydanym w lipcu 2015 roku studyjnym albumie formacji zatytułowanym VII: Sturm Und Drag.

Przy wydawnictwie The Duke EP liczy się dla mnie przede wszystkim cel, jaki przyświecał muzykom podczas tworzenia tego krążka i dwóch premierowych kawałków – upamiętnienie przyjaciela i fana w osobie Wayne’a Forda – czego efektem są dwie premierowe piosenki - utwory, które poza świetnymi mocnymi, wpadającymi do głowy riffami i zniewalającymi wokalami niosą w sobie także pewien ładunek agresji i być może frustracji wynikającej z zaistniałej sytuacji.



 

Komentarze