Dzisiaj nakładem wytwórni Nuclear Blast Records ukazało się nowe studyjne wydawnictwo brazylijskiej Sepultury zatytułowane Machine Messiah.
Sepultura dość długo kazała nam czekać na następcę wydawnictwa The Mediator Beetween Head And Hands Must Be The Heart, które ukazało się na rynku wydawniczym w 2013 roku nakładem wytwórni Nuclear Blast. Album Machine Messiah został wyprodukowany przez Jensa Bogrena znanego ze współpracy między innymi z Opeth, Kreator i Paradise Lost. Wydawnictwo zaskakuje nie tylko zawartością, ale także samą okładką. Oto, co na ten temat miał do powiedzenia Andreas Kisser:
„Znalazłem pracę Camili Dela Rosy robiąc, kiedy szukałem alternatywnych artystów do pracy nad okładką naszej nowej płyty. Miałem koncept w mojej głowie i nazwę albumu, Machine Messiah, ale to nie liczyło się bardzo od czasu, kiedy szukałem różnych stylów i pomysłów, różnych artystów. Kiedy zobaczyłem jej obrazy byłem naprawdę pod wrażeniem jej stylu, pełne kolorów i znaczenia, bardzo unikalne i żywe! Ona pochodzi z Filipin, miejsca gdzie występowaliśmy kilka lat temu i czuliśmy intensywność kultury, bardzo energetyczna! Ona ma tę moc w swoich obrazach i rysunkach! Główną inspiracją Machine Messiah jest robotyzacja naszego społeczeństwa w dzisiejszych czasach. Koncept Boga Maszyny, który najpierw stworzył ludzkość, a teraz wydaje się, że ten cykl ulega zamknięciu wracając do punktu wyjścia. Pochodzimy z maszyn i wrócimy tam, skąd przyszliśmy. Kiedy powróci mesjasz będzie robotem, albo humanoidem, albo bio-mechanicznym zbawicielem” – mówi Andreas Kisser.
„Obraz ‘Deus Ex-Machina to arcydzieło! Byłem naprawdę zszokowany, kiedy zobaczyłem, jak jej koncept dla obrazu był idealnym dla naszego pomysłu! Okładka została zrobiona 6 lat temu dla naszego nowego albumu, a ona tego nie wiedziała! Ani ja, ale jestem szczęśliwy, że nasze drogi się skrzyżowały. Praca Camilii jest intensywna i rzuca się w twarz. Mamy szczęście, że taka wspaniała artystka dla nas pracuje, jest miła i bardzo utalentowana. Przyniosła coś nowego i ekscytującego do 32 lat kariery, podczas których wspaniali artyści kreowali niezapomniane i ikoniczne okładki albumów. Jestem bardzo szczęśliwy z powodu wszystkiego [co wiąże się z] Machine Messiah, jest to album Sepultury, ale z nowym kierunkiem i intensywnością; nowe muzyczne wyzwanie, krok naprzód! (…)” – kontynuuje muzyk.
Krążek rozpoczyna się tytułowym utworem Machine Messiah. Do powolnego riffu dołącza wokal Derricka Greeena, który w początkowym etapie numeru przywodzi na myśl odległe skojarzenia z głosem Petera Steele z zespołu Type O’Negative. Ten jednostajny, monumentalny utwór zawiera prosty, aczkolwiek chwytliwy riff przewodni. Jest to jedna z najlepszych kompozycji na krążku (o ile nie najlepsza) i mój zdecydowany faworyt. Singlowy I Am The Enemy już od samego początku pokazuje ostre zęby zabójczym tempem, które nie zwalnia aż do samego końca piosenki. Numer został wybrany na singiel promujący wydawnictwo i słusznie, bo kawałek świetnie oddaje przekrój nowego albumu.
Phantom Self zaskakuje początkiem – ni to brazylijskim, ni to orientalnym motywem, który rozrasta się do kolejnego masywnego utworu z chwytliwym refrenem. W utworze wykorzystano również instrumenty smyczkowe, które pod koniec piosenki prowadzą intrygujący dialog z główną gitarą. Alethea ma w sobie wyraziste partie bębnów, które zawierają w sobie coś plemiennego (zwłaszcza na początku utworu). Iceberg Danses rozpoczyna się niezwykle chwytliwym riffem przewodnim, który rozrasta się do niebotycznych rozmiarów. Ten całkowicie instrumentalny numer stanowi jedną z lepszych kompozycji na krążku.
Swoarn Oath znowu zawiera w sobie partie instrumentów
smyczkowych, które z mocnym wpadającym do głowy rytmem tworzą zaskakująco dobry
zestaw. Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na instrumentalną część kawałka pod
koniec piosenki, w której ponownie skrzypce spotykają się z gitarową solówką. Resistant
Parasites ma świetne partie basu, które nadają piosence właściwy,
odpowiedni „masywny” kierunek. Silent Violence po instrumentach
smyczkowych przewijających się w kilku ostatnich utworach i skomplikowanych
melodiach przynosi nam miłą, prostą odmianę. Vandals Nest (tytuł brzmi
obiecująco, co nie?) pędzi bez opamiętania. Te gitary, te bębny… Wydawnictwo
zamyka masywny, utrzymany w średnim tempie Cyber God.
Nie,
Sepultura nie skończyła się na Kill
‘Em All… w tyle zostawmy także konflikt na linii bracia Cavalera – nowa
Sepultura. Formacja wróciła z całkiem przyzwoitym wydawnictwem, które momentami
zaskakuje nowymi elementami. Czekałam na to wydawnictwo z mieszanymi uczuciami nie wiedząc, czego się spodziewać. Sepultura zaskoczyła mnie in plus i wiecie co? Naprawdę nie spodziewałam
się, że ta płyta aż tak mi się spodoba.
Ocena:
8/10
Paulina
Łyszko
Komentarze
Prześlij komentarz