Desert Storm „Sentinels” [RECENZJA]


16 marca nakładem AFP Records ukazała się nowa płyta pochodzącego z Wielkiej Brytanii zespołu Desert Storm. Zapraszam do przeczytania recenzji niniejszego wydawnictwa.

Formację Desert Storm tworzy pięciu muzyków: Matt Ryan (wokalista), Chris White (gitara), Ryan Cole (gitara), Elliot Cole (perkusja) i Chris Benoist (bas). Grupa powstała w 2007 roku w Oxfordzie. 16 marca br. zespół wydał następcę płyty Omniscient (krążek miał premierę w 2014 roku).

Album Sentinels rozpoczyna się z mocnym wykopem prosto w uzębienie, czyli majestatycznym utworem Journey’s End. Ten trwający ponad sześć minut hipnotyczny numer wręcz wbija się nam do głowy i nieźle definiuje klimat całego wydawnictwa - co tu dużo mówić – sprawia, że chcemy więcej, a ja życzę sobie więcej tak udanych krążków!



Too Far Gone pokazuje jeszcze więcej mocy i głębi. Zapewniam, że na długo nie pozbędziecie się riffu przewodniego z waszych głów. Jeden z moich ulubionych utworów z niniejszego wydawnictwa. The Brawl wokalnie przywodzi nieco na myśl niepowtarzalny sposób śpiewania Lemmy’ego Kilmistera. Ciężkie riffy, wokalne doły, złowieszcze chórki, melodie doprawione szczyptą wpływów lat. 60. – tak w skrócie można określić ten fantastyczny numer. Jest to kolejna petarda, która skutecznie konkuruje z Too Far Gone o miano mojego ulubieńca z płyty.

Kingdom Of Horns zaczyna się delikatnie i niepozornie od subtelnego gitarowego riffu. Melodia od razu kojarzy się z muzyką gotycką, bądź post punkiem, ale niech was to nie zwiedzie – formacja pokazuje również w numerze ostre pazury! Gearhead także ma w sobie coś z klimatu lat 60. objawiającego się w melodiach. Numer tak, jak poprzednicy, od razu zachęca do machania głową i sprawia, że chęć zobaczenia formacji na żywo zdecydowanie wzrasta.

Drifter znowu ma jeden z TYCH riffów. Energiczny wokal lidera grupy i melodyjne, hipnotyczne gitary sprawiają, że będzie to jeden z wielu świetnych koncertowych hymnów Desert Storm. The Extrovert to najsłabsza pozycja na płycie. Utwór jest monotonny, a wokal w refrenie pozostawia nieco do życzenia. Convulsion to najmroczniejszy numer na wydawnictwie, który ginie wśród reszty piosenek. Capsized zaskakuje swoją delikatnością. Płytę zamyka dwuminutowe, instrumentalne outro zatytułowane Thought Police.

Na albumie najbardziej zaskakuje warsztat muzyków. Dopracowane utwory, zgranie i świadomość tego, jaki kształt mają obrać tworzone piosenki pokazuje muzyczną dojrzałość Desert Storm. Jak na drugie studyjne wydawnictwo jest zaskakująco dobrze!

9.5/10


Komentarze