28 kwietnia w krakowskiej Tauron Arenie wystąpiła grupa Metallica! Mamy dla Was relację z tego wydarzenia.
Od ostatniego koncertu Metalliki w Polsce minęły cztery lata. W roku 2014 w ramach Sonisphere Festival i trasy Metallica By Request formacja zagrała na Stadionie Narodowym w Warszawie. To właśnie w ramach tego tournee grupa zorganizowała głosowanie dla fanów, którzy mogli wybrać jakie utwory chcą usłyszeć podczas koncertu zespołu.
Po ogłoszeniu tournee Worldwired Tour i koncert w Polsce bilety sprzedały się niczym świeże bułeczki – zaledwie w siedem minut. Dodatkowe pule biletów pojawiły się kolejno 18 lutego br. i 18 kwietnia br. – ja zdobyłam wejściówki dopiero za trzecim razem. Warto walczyć do końca.
Tym razem wybór padł na krakowską Tauron Arenę, a mnie zaoszczędził kilkanaście godzin podróży. Pierwsi fani zjawili się pod halą około godziny 10.00, a w miarę upływu czasu wokół terenu obiektu zaczęło pojawiać się coraz więcej wielbicieli zespołu. Metallikę supportował pochodzący z Norwegii zespół Kvelertak. Formacja często gości podczas tras koncertowych Metalliki, a James Hetfield jest podobno fanem grupy.
Koncert rozpoczął się tradycyjnie od intro – czyli utworu maestro Ennio Morricone – The Ecstasy Of Gold. Metallica rozpoczęła swój gig tytułowym numerem z nowego wydawnictwa, czyli kawałkiem Hardwired… to Self-Destruct, by płynnie przejść do Atlas, Rise! i pochodzącego z debiutanckiego wydawnictwa Seek & Destroy. Utwór, który często obok Enter Sandman zamyka koncerty grupy tym razem wybrzmiał w arenie jako trzeci i został entuzjastycznie przyjęty przez publikę. Następnie grupa zagrała kolejny numer z Kill ‘Em All, czyli rzadziej goszczący w setliście Motorbreath.
Fade To Black poprzedzał utwory z najnowszego albumu, czyli Now That We’re Dead, które zostało doprawione solówką na bębnach zagraną przez wszystkich członków zespołu i Dream No More. Pochodzący z drugiej studyjnej płyty For Whom The Bell Tolls rozbrzmiało majestatycznie. Przed utworem Halo On Fire na polskich fanów czekała ogromna niespodzianka – Rob Trujillo i Kirk Hammett wykonali Wehikuł Czasu grupy Dżem! Był to piękny ukłon w stronę polskiej widowni.
Die,
Die My Darling to jeden z tych
utworów, o których marzyłam, żeby usłyszeć na
żywo. Ten cover zespołu The Misfits
był moim typem numer dwa jeśli chodzi o koncert w Krakowie. Cóż, Metallica nie zagrała Turn
The Page… Może następnym razem się doczekam. Creeping Death zawsze
sprawdza się podczas koncertów formacji. Moth Into Flame uświetniły efekty
specjalne w postaci światełek, które miały obrazować tytułowe ćmy. Całość
sprawiała wspaniale wrażenie. Sad But True, One i Master
Of Puppets zakończyły właściwą część setu. Na bis grupa wykonała Spit
Out The Bone, Nothing Else Matters i Enter
Sandman. Jeszcze tylko w górę
poleciał deszcz kostek I można było wracać do domu.
Oprawa koncertu robiła spektakularne wrażenie. Ten dopracowany w
każdym calu show z centralną pozycją
sceny sprawiała, że widoczność była dużo lepsza, niż w przypadku tradycyjnego
układu. Atmosfera w Tauron Arenie
była gorąca, nie tylko ze względu na panujący na zewnątrz upał, ale także na
gorące przyjęcie Metalliki przez fanów zespołu. James Hetfield, który w trakcie show powiedział, jak bardzo czuje
się wdzięczny mogąc stać 31. lat na scenie nie wiedział, że w tym samym czasie
w mojej głowie przewijały się podobne myśli. Z tym wyjątkiem, że ja byłam
wdzięczna za to, że mogę tam być.
Komentarze
Prześlij komentarz