Z okazji premiery nowej płyty zespołu
Desert Storm zatytułowanej „Sentinels” udało nam się porozmawiać z gitarzystą
formacji – Ryanem Cole’em.
Paulina Łyszko: Cześć! Zacznijmy od
kilku pytań dotyczących Twojego nowego albumu. 16 marca ukazała się druga płyta
Desert Storm zatytułowana „Sentinels”. Podczas przesłuchiwania krążka przed
pisaniem recenzji album niezmiernie mi się podobał. Jaki jest Twój ulubiony
utwór z tego wydawnictwa? Możesz w ogóle wybrać jeden?
Ryan Cole: Dzięki, cieszę się, że ci się podobał! To trudne
pytanie, ale muszę wybrać „Journey’s End” i „Kingdom Of Horns”.
PŁ: Co zainspirowało tytuł i okładkę
płyty?
RC: Tytuł pochodzi z utworu Journey’s End, gdzie Matt śpiewa: „Winged
sentinels…”, ale pomyśleliśmy, że samo „Sentinels” będzie brzmiało o wiele
lepiej. Pomysł na strażników strzegących płonącego miasta została zaczerpnięta
z dzieła Mattiasa Friska, które zrobił dla zespołu Night. Jest to olejny obraz przedstawiający
łódź w płomieniach i wygląda świetnie, więc chcieliśmy to w jakiś sposób
zastosować do nas. Dwoje ludzi w chmurach reprezentuje tytułowych wartowników.
PŁ: Kiedy słuchałam płyty byłam
zaskoczona zespołową współpracą. Nagrywaliście wszyscy razem w studio? Możesz
zdradzić mi co nieco o procesie pisania
materiału?
RC: Tak, nagrywaliśmy wszyscy razem. Utwór otwierający krążek, „Journey’s
End” został zarejestrowany na żywo… po prostu wszyscy razem graliśmy w jednym
pomieszczeniu. Pozostałe dziewięć numerów były nagrywane z innym inżynierem.
Przy nich nagrywaliśmy perkusję i bas razem, potem rejestrowaliśmy partie
gitar, wokal i wszystkie inne ścieżki indywidualnie. Ten proces wydaje się
dłuższy, ale oba zdają się zdawać rezultaty.
PŁ: Co było główną inspiracją zespołu
podczas tworzenia płyty?
RC: Cóż, naprawdę trudno powiedzieć… proces tworzenia trwał naprawdę
długo. Wszyscy słuchamy bardzo wielu różnych gatunków muzycznych i mamy różne wpływy
i każdy z nas wnosi coś innego do zespołu. Dla mnie jest to po prostu naturalny
progres z naszych poprzednich wydawnictw i wygląda na to, że zmierzamy w
cięższą stronę. Tekstowo jest całkiem posępny… tematy poruszane to rzeczy takie
jak depresja, niepokój, alkoholizm, uzależnienie narkotykowe i izolacja.
PŁ: Masz ulubioną część etapu pracy nad
albumem? Czego najbardziej nie cierpisz?
RC: Lubię wszystko, naprawdę. Niektórzy ludzie nienawidzą nagrywania, ale
ja naprawdę lubię patrzeć, jak wszystko łączy się w jedno. Oczywiście proces
pisania piosenek jest świetny i prawdopodobnie jest moim ulubionym. Nienawidzę
trochę tego, ile pieniędzy to wszystko kosztuje. To naprawdę jest drogie.
PŁ: Zespół obecnie przebywa w trasie
koncertowej. Na początku marca graliście kilka koncertów w Polsce. Jak spisała
się polska publika?
RC: O tak, Polska rządzi! Bardzo dobrze zajęli się nami promotorzy podczas
wszystkich trzech koncertów. Po raz pierwszy graliśmy w Warszawie i wielu ludzi
kupiło naszą nową płytę. Katowice też są świetne, graliśmy tam już kilka razy.
Występowaliśmy także po raz pierwszy we Wrocławiu, gdzie zostało skonsumowane
dużo Soplicy. Naprawdę świetny czas! No i jest w Polsce wiele KFC, z powodu
czego byłem zadowolony (śmiech)! Zagraliśmy też wszystkie trzy koncerty z Black
Smoke, sludge’owym zespołem z Wrocławia – świetne chłopaki i wspaniały zespół!
PŁ: Co jest najlepsze w byciu w trasie?
RC: Po prostu świetnie jest być w trasie z bliskimi przyjaciółmi grając co
wieczór muzykę, spotykać nowych ludzi i oglądać nowe miejsca. Generalnie to
bardzo przyjemne doświadczenie i bije na głowę nudne dzienne zajęcia! Jest też
kilka rzeczy, które są do dupy w trasie, jak długie odległości, czy zmęczenie.
PŁ: Masz jakieś wymarzone miejsce, w
którym chciałbyś zagrać koncert?
RC: Chcielibyśmy nadal występować na Download Festival w UK i Hellfest we
Francji… Wacken w Niemczech też byłby świetny! Po prostu duże festiwale w jak
największej ilości krajów.
PŁ: Jeśli mógłbyś poprzedzać koncert
każdego zespołu, to jaki byś wybrał?
RC: Powiedziałbym Black Sabbath, ale ponieważ zakończyli karierę,
Metallikę.
PŁ: Kiedy zacząłeś interesować się
muzyką? Miałeś jakichś muzycznych idoli? W jakim wieku byłeś?
RC: Cóż co prawda nie mogę mówić za resztę zespołu, ale ja i Elliot – mój bliźniak
– wsiąknęliśmy w muzykę w wieku 8 lat, kiedy nasz tata przedstawił nam Black
Sabbath. Moimi muzycznymi idolami są Tony Iommi i James Hetfield, tak myślę. Ta
dwójka sprawiła, że naprawdę chciałem grać na gitarze i grać w zespole.
PŁ: Dziękuję za wywiad i mam nadzieję,
do zobaczenia kiedyś na koncercie.
RC: Dzięki Paulina! Z całą pewnością wrócimy do Polski.
Komentarze
Prześlij komentarz