Wczoraj w katowickim Mega Clubie wystąpił zespół Exodus. Jako support
zaprezentowały się formacje Mentor i Horrorscope. Zapraszamy do przeczytania
relacji z tego wydarzenia.
Punktualnie o godzinie 20.00 na
scenie pojawił się pochodzący z Sosnowca zespół Mentor. Grupa promuje wydany w 2016 roku debiutancki album Guts,
Graves and Blasphemy (nakładem wytwórni Arachnophobia Records). Niektórzy z
koncertowych bywalców mogli zobaczyć formację m.in. podczas zeszłorocznego Merry Christless w Warszawie, czy Metalmanii 2017 w Katowicach. „Niewykluczone, że nazwa jeszcze niewielu
obiła się o uszy, ale skrywające się za nią osobistości to bynajmniej nie
debiutanci. Trzy czwarte składu puściło z dymem nie jedną scenę wraz z THAW z
Wojtkiem Kałużą za mikrofonem (J.D Overdrive)” – przedstawia grupę
wytwórnia płytowa.
Choć podczas krótkiego, trwającego niespełna trzydzieści minut setu zespołu w Mega Clubie wciąż było niewiele osób, widownia dobrze przyjęła formację. Nie zabrakło także zaangażowanej sekcji baletowej – czyli potężnego
młyna, który podsycała energiczna twórczość kapeli. Mentor zaprezentował dobrze skrojone, pełne poweru show, które skutecznie rozgrzało zgromadzoną w obiekcie
publikę przed występami Horrorscope i
gwiazdy wieczoru – formacji Exodus.
Kolejnym zespołem, który pojawił się
na scenie był chorzowski Horrorscope.
Formacja powstała w 1996 roku pod nazwą Disonance.
Wkrótce po tym nastąpiły pierwsze roszady w składzie i zmiana nazwy na Horrorscope. Do tej pory grupa wydała sześć
długogrających albumów studyjnych – ostatni ukazał się w 2017 roku pod tytułem Altered
Worlds Practise.
Podczas występu grupy muzycy
zaprezentowali przede wszystkim materiał
z najnowszego krążka, wspomnianego wyżej Altered Worlds Practise,
a starszy repertuar reprezentował utwór 24/7. Zespół dał z siebie 100% energii
i pozostawił zgromadzonych w klubie fanów z wielkim niedosytem oraz wokalistę grupy
z ogromną chrypką. Wielbiciele domagali się bisu krzycząc z całych sił: Jeszcze jeden! Jeszcze jeden! Niestety
napięty plan wieczoru nie pozwolił na wykonanie kolejnego numeru.
Założony w 1980 roku zespół Exodus zamierza wydać kolejne studyjne
wydawnictwo. Muzycy przewidują, że nowy krążek na ukazać się dopiero w 2019 roku, na szczęście w niedawnym wywiadzie dla Mosh Mag frontman grupy Steve „Zetro” Souza przyznał, że na
razie grupa nie planuje emerytury: „Czemu
miałbym o niej myśleć? Co innego mógłbym robić? Prowadzę świetne życie: między
trasami koncertowymi mogę robić, co zechcę. Poza tym, szybko się nudzę -
dlatego staram się zawsze być aktywny: jeździć na motorze, chodzić do kina i na
siłownię. Ale muzyka jest dla mnie… cóż, czymś więcej. Jeśli więc, mogę
występować dalej na tym samym poziomie, to czemu miałbym to chcieć zakończyć?”.
Entuzjastycznie przywitany Exodus rozpoczął swój koncert utworem Funeral
Hymn, w który muzycy zgrabnie wpletli Blood In, Blood Out z
ostatniej studyjnej płyty. Na rozkręcenie mosh
pitu nie trzeba było zbyt długo czekać – rozentuzjazmowani wielbiciele
formacji od razu dali się porwać muzyce, a w Mega Clubie zrobiło się jeszcze
bardziej gorąco. Był ogień!
Podczas trwającego niemal półtorej
godziny koncertu zespół uraczył swoich fanów kilkoma długo niegranymi
perełkami: formacja wykonała niegrany chyba przez dekadę Parasite oraz przyjęty
entuzjastycznie Beyond The Pale. Zespół wielokrotnie docenił zaangażowanie
publiki – Steve „Zetro” Souza nie
szczędził komplementów widowni. Wielu
pyta nas, jak było, kiedy rodziła się ta scena? Właśnie tak! – skomentował atmosferę
katowickiego koncertu frontman.
Poza wspomnianymi już utworami grupa
zagrała także m.in.: Exodus, And Then There Were None
z obowiązkowym chóralnym odśpiewaniem refrenu, A Lesson In Violence, Bonded
In Blood, The Toxic Waltz, czy Strike Of The Beast. Formacja na
końcu koncertu obiecała szybko do nas wrócić. Oby muzycy dotrzymali słowa!
Komentarze
Prześlij komentarz