Follow The Cipher „Follow The Cipher” [RECENZJA]


11 maja br. nakładem wytwórni Nuclear Blast Records ukazało się debiutanckie wydawnictwo zespołu Follow The Cypher zatytułowane po prostu Follow The Cypher. Zapraszam do przeczytania recenzji niniejszego krążka.

Follow The Cipher powstał w 2014 roku z inicjatywy Kena Kängströma w szwedzkim Falun. Jak wspominają sami członkowie formacji w przeprowadzonym przeze mnie kilkanaście dni temu wywiadzie (tekst do przeczytania TUTAJ) Ken początkowo myślał o Follow The Cipher jako o projekcie, który przerodził się w prawdziwy zespół. 

Duży wpływ na początki grupy miał inny zespół pochodzący z Falun – formacja Sabaton. Kängström razem z Joakimem Brodenem napisał muzykę do utworu Carolus Rex (za tekst odpowiadali Joakim i Par). Numer stał się swego rodzaju katalizatorem dla powstania Follow The Cipher. Nic więc dziwnego, że formacja postanowiła nagrać własną wersję tego kawałka i wydać na debiutanckim wydawnictwie. 

Otwierający album Enter The Cipher rozpoczyna się od niepokojącego klawiszowego intro od razu przywodzącego na myśl zespół Nightwish, kiedy do melodii dołącza wokal Lindy Toni Grahn na myśl przychodzi z kolei inny fiński zespół – formacja Battle Beast – która także ma w swoich szeregach mocną kobiecą osobowość o podobnej skali głosu. Utwór ma potencjał komercyjny – łatwy, chwytliwy refren z całą pewnością może sprawdzić się w radiostacjach. Choć numer jest wtórny ma w sobie ciekawe melodyjne partie oraz duet, który podczas koncertów grupy na pewno zrobi na fanach wrażenie.

Valkyria rozpoczyna się niezwykłym elektronicznym wstępem, które przeradza się w ciekawy, mocny kawałek – nadal niezwykle melodyjny, w którym Linda wreszcie pokazuje pełnię swojego głosu. Jest to zdecydowanie jeden z lepszych i ciekawszych piosenek na wydawnictwie. My soldier również jest mocno elektroniczny. Momentami utwór sprawia wrażenie chaotycznego, ale jest to całkowicie kontrolowany chaos. Piosenka pokazuje inną stronę Follow The Cipher – bardziej liryczną, momentami spokojną, a czasami wręcz balladową. Kawałek w pełnej krasie ujawnia kompozytorskie umiejętności formacji (przede wszystkim Kena Kängströma, który ma smykałkę do pisania przyjaznych radiu kawałków).


Winterfall brzmi troszkę znajomo. Cóż, tutaj najbardziej wyłania się kompozytorska przeszłość Kena dla zespołu Sabaton. Winterfall to świetny, melodyjny numer, który ma potencjał do stania się przebojem i nie czarujmy się – to ten kawałek będzie święcił największe triumfy podczas koncertów grupy. Titan’s Call pokazuje najbardziej popową stronę FTC. Jest to kolejny na wydawnictwie spokojny numer o zabarwieniu balladowym, w którym poza lirycznym, delikatnym śpiewem Grahn, melodyjnym chórkiem mamy także niezłe partie gitar i klawiszy. 

The Rising to najbardziej złożona, zaskakująca i nieoczywista kompozycja na krążku, która pokazuje, jak wysoko potrafi zaśpiewać Linda (odnoszę wrażenie, że w nielicznych partiach nieczysto). A Mind’s Escape ma w sobie coś orientalnego. Najbardziej porywającym momentem w nieco nudnym i przewidywalnym utworze jest fragment, w którym możemy usłyszeć męski growl, który dodaje szczyptę pikanterii. Play With Fire ma w sobie partie fortepianu (bez elektronicznych ulepszaczy), które przyprawiają o ciarki. Ten mroczny i demoniczny numer naprawdę pokazuje ostre pazurki – czyli towar deficytowy na tym albumie.

I Revive też należy do mocniejszych na tym krążku. Starlight to utwór napisany na potrzeby stworzenia piosenki-hymnu, w której będziemy mogli usłyszeć wielu gościnnych muzyków, w tym między innymi Joakima Brodena z Sabatonu, Ronny’ego Hemlina z Tad Morose i Nilsa Patricka Johanssona z Astral Doors. Całość sprawia piekielnie mocne wrażenie. Wydaje się, że cała nieskrępowana moc z debiutu Follow The Cipher została upchnięta właśnie w ten utwór. Owszem, jest melodyjnie, jest chóralnie, ale nie ma mowy o słodyczy! Wydawnictwo zamyka Carolus Rex znany z repertuaru Sabaton.

Follow The Cipher zostało powołane do życia przez człowieka, który wie, jak wykorzystać swój twórczy potencjał. Mam nadzieję, że Ken poza tworzeniem porywających, radiowych kompozycji zadba także o „mocniejsze oblicze” grupy. FTC ma potencjał, niestety na razie debiut formacji jawi się jako dość wtórne wydawnictwo – przebojowe, momentami porywające, ale niezbyt odkrywcze. Czekam na kolejny „ruch” grupy, zarówno koncertowy, jak i wydawniczy.


Ocena: 6.5/10 

Komentarze